– To uderzający przykład dzikiej demagogii – stwierdził w rozmowie z portalem tvp.info Bronisław Wildstein w odniesieniu do wykorzystywania przez opozycję sytuacji osób chorych na raka.
– Tak się składa, że ja też jestem chory na raka i sobie wypraszam, by jakaś paniusia występowała w moim imieniu – zaznaczył.
W rozmowie z portalem tvp.info Bronisław Wildstein odniósł się do histerii, jaką zapoczątkowała opozycja po przyznaniu 2 mld złotych rekompensaty mediom publicznym. Według publicysty to jaskrawy przykład demagogii.
– To dość uderzający przykład dzikiej demagogii. Zastanówmy się, media publiczne są w prawie wszystkich krajach. (...) Przeciwstawianie pieniędzy wydawanych na jakąś instytucję państwową, która jest niezbędna, ludziom chorym, żerując w tym wypadku na emocjach, jest z jednej strony ohydne, a z drugiej idiotyczne. Ohydne, dlatego że odwołuje się do naturalnego odruchu solidarności człowieka z chorymi. Idiotyczne dlatego, że w ten sposób można zakwestionować każdą instytucję w państwie i każdy wydatek – powiedział Wildstein.
– zawsze będzie tak, że ludzie będą chorować i umierać, niezależnie od tego, ile zainwestujemy w służbę zdrowia, można by więc było równie dobrze powiedzieć, że powinno się rozwiązać państwo, ponieważ całość pieniędzy, które na nie przeznaczamy, dałoby się przeznaczyć na funkcjonowanie szpitali – dodał.
– Ci, którzy teraz o tym opowiadają i przeinaczają sprawę nic nieznaczącego geściku, nie pamiętają, że sami jakoś nie przeznaczali całości pieniędzy na onkologię – stwierdził Wildstein.
Publicysta odniósł się także do słów dziennikarki sportowej Karoliny Hytrek-Prosieckiej, która w Polsat News stwierdziła, że gest Joanny Lichockiej był "pokazem triumfu, pogardy i arogancji do wszystkich pacjentów onkologicznych".
– Ostatnio zauważyłem jakąś panią, która funkcjonuje jako dziennikarka, która twierdzi, że jako chora na raka reprezentuje tych, których miała obrazić Lichocka. Ja odpowiadam tej pani, i nie tylko jej, że jest skrajną bezczelnością używanie choroby do tego typu politycznych manipulacji. Nie jest niczyją zasługą, że ktoś jest chory – wskazał Wildstein. – Normalnie nigdy o tym nie mówię, bo nie uważam, by o tym trzeba było mówić. Choroba jest moją sprawą, a w dobie jakiegoś oszalałego ekshibicjonizmu wszyscy nieustannie opowiadają o stanie swojego zdrowia. Nie widzę powodu, by ktokolwiek poza moimi bliskimi miał się tym interesować, ale tak się składa, że ja też jestem chory na raka i sobie wypraszam, by jakaś paniusia występowała w swoim imieniu, podobnie wszyscy ci, którzy to robią. Nie życzę sobie, by grano nami tego typu nieładnej grze – zakończył.