Michalkiewicz: KE jest łatwa do przewidzenia. Wyznaczyła Polsce ultimatum, ale żadnych ustępstw z naszej strony nie będzie
Gośćmi Adriana Stankiewicz w programie "Wolne głosy wieczorem" byli Stanisław Michalkiewicz oraz Witold Gadowski. – Jeśli przyłożą nam miliardem euro kary, będzie to fakt polityczny. Jak ludzie dostają po kieszeni, zaczynają myśleć racjonalnie - odniósł się Gadowski do obecnej sytuacji politycznej sympatyków artykułu 7.
W polityce wciąż świąteczne nastroje. Koniec roku obliguje do podsumowania…
– Niezwykle istotna była lipcowa wizyta prezydenta Trumpa w Warszawie. Padło tam ważne sformułowanie… otóż spodobał się projekt Trójmorza. To mogło wpłynąć na kolejne wydarzenia. W Niemczech chciano zablokować tę inicjatywę. Ważna była też decyzja Senatu, o zatwierdzeniu aktu dziedziczenia. Zapowiedź głębokiej rekonstrukcji rządu tuż po święcie Trzech Króli również można zaliczyć do ważnych wydarzeń politycznych - wymienił Michalkiewicz.
– Pod koniec roku zawsze przypomina mi się skandal w Wielkiej Brytanii. Wiceminister wdał się wówczas w romans z 19-latką. Profumo do dziś czyści toalety. To kara, którą nałożył sam na siebie. Tego mi dziś w polskiej polityce brakuje. Dedykuje taką postawą pani Hannie Gronkiewicz-Waltz i jej rodzinie - dodał Gadowski.
Noworoczne wróżby czyli co dalej z Trójmorzem i Komisją Europejską?
– KE jest łatwa do przewidzenia. Decydując się na zastosowanie artykułu 7. wyznaczyła Polsce ultimatum. Żadnych ustępstw z naszej strony nie będzie. Dużo zależy obecnie od postawy innych państw Europy Środkowej. To będzie rzutowało na perspektywę Trójmorza. Ewentualna jej realizacja zagrażałaby interesom Niemiec - zauważył Michalkiewicz.
– Ciągle jesteśmy w pozycji boksera, który stoi w narożniku. Wiemy, że najlepszą obroną jest atak. Biura marketingowe powinny zająć się przeprowadzeniem badań nt. postrzegania imigrantów we Francji, Włoszech, Niemczech. Takie statystyki mogłyby zaskoczyć eurokratów - zaproponował Gadowski.
Konsekwencje "przegranej" z Komisją Europejską
– Konsekwencje mogą być dwojakie. W wersji łagodniejszej, Polska mogłaby być pozbawiona możliwości głosowania. Wówczas mogą być nam narzucone pewne rozwiązania, sprzeczne z interesem państwa. Druga droga to sankcje finansowe - przedstawił Michalkiewicz.
– Wrogie kroki wobec Polski powodują, że popularność PiS rośnie. To ma jednak swoje granice. Ten mechanizm nie zadziała w każdej sytuacji. Wszyscy folksdojcze zostaną w Polsce zmotywowani. Lecha Wałęsa twierdzi, że ulica weźmie sprawy w swoje ręce. Taki akompaniament daje pewien wydźwięk. Nie możemy być pewni nadchodzących wydarzeń - kontynuował.
– Jeśli przyłożą nam miliardem euro kary, będzie to fakt polityczny. Jak ludzie dostają po kieszeni, zaczynają myśleć racjonalnie - wtrącił Gadowski.
Separacja Dudy od swojego obozu
– Separacja właśnie dobiega końca. Pan Duda dokładnie potrafi liczyć. Wie, że jeśli straci poparcie macierzystej partii, straci właściwie wszystko - podsumował Gadowski.