Odchodzący prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Marek Belka powiedział, że nie boi się tematu afery podsłuchowej. – Bartka Sienkiewicza bardzo lubię, natomiast terrorowi podsłuchiwaczy mówię stanowczo "nie" i dalej chodzę po restauracjach, także proszę mnie śledzić – oświadczył.
W rozmowie z RMF FM Marek Belka poinformował, że nie ma już aspiracji do pełnienia kolejnych funkcji publicznych. Jak dodał, polityka nigdy nie była jego specjalną pasją. – Ja już kilkadziesiąt lat temu stwierdziłem, że wielkim teoretykiem ekonomii nie zostanę. (…) Oczywiście chciałaby się kojarzyć z samymi dobrymi rzeczami. (…) Będę się kojarzył z podatkiem Belki i Jennifer Lopez – stwierdził.
Pytany o bieżącą politykę, prezes NBP przestrzegał rządzących przed pomocą frankowiczom. – To wydaje mi się jest niepotrzebne ani ze względów społecznych, a ze względów ekonomicznych - szkodliwe. To jest jakiś grymas polityki. Ja tego w ogóle nie rozumiem – powiedział.
Oceniając rating Polski, Belka przyznał, że "na krótką metę sytuacja jest bardzo stabilna. Jak się spojrzy dalej, to zaczynają się pojawiać chmury". Jego zdaniem, nasz kraj miewa problemy ze swoją wiarygodnością. – Z mojego punktu widzenia najważniejsza jest pozycja NBP. Dla banków centralnych to kluczowa sprawa. Jak będziemy próbowali majstrować przy NBP, to będzie się źle odbijać – ocenił.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: