– Ostatnio mamy do czynienia z całym ciągiem wyroków, które stają po stronie lewicowej koncepcji cywilizacyjnej – ocenił Bogumił Łoziński. – Tu w tle jest spór cywilizacyjny – dodał publicysta Gościa Niedzielnego, komentując wyrok ws. Anny Grodzkiej.
– Te przypadki były związane ze wzmożoną kontrolą ze strony PiS-u. Ale nie tylko, bo wielu wyborców, my też na swoim blogu, zauważyliśmy kilka przypadków nieprawidłowości – mówił Cezary Krzysztopa. Jako przykład podał m.in. Mińsk Mazowiecki, gdzie przewodnicząca jednej z komisji miała doliczyć 20 głosów kandydatowi PO, a także przypadek z Lubelszczyzny, gdzie nie policzono głosów kandydatki Nowej Prawicy.
– Jeżeli skala tych nieprawidłowości, czy oszustw jest duża, dla sądu powinien być do impuls do sprawdzenia zjawiska. A nie, jeżeli mamy dowody, to dopiero sprawdzamy – zauważył z kolei Jerzy Kłosiński.
Natomiast według Bogumiła Łozińskiego zadaniem dla sędziów jest zmierzyć to, na ile nieprawidłowości są świadomym działaniem, a na ile odosobnionymi przypadkami. – Ponieważ PiS nie mówi o innych przypadkach, to nie wiem, czy jest ich aż tyle, żeby mogły wpłynąć na wynik wyborów – dodał publicysta Gościa Niedzielnego.
Łoziński na pytanie, czy w Polsce potrzebny jest mechanizm społecznej kontroli wyborów, stwierdził, że taki mechanizm istnieje. – Przedstawiciele partii mogą sprawdzać, co się dzieje w komisjach i zgłaszać uwagi. Prawo wyborcze to umożliwia – stwierdził.
Jerzy Kłosiński zastanawiał się również, „na ile taka kontrola jest skuteczna wobec ostatecznej decyzji PKW, która jest powoływana przez rząd”. – Skład PKW jednak powinien być bardziej spluralizowany – zaznaczył naczelny Tygodnika Solidarność.
– Nie wolno nikomu sprawiać przykrości, ale np. skoro komuniści robili coś złego, to może nie można przypominać im tamtych czasów, albo kryminalistom, że kiedyś coś tam zrobili – ironizował Cezary Krzysztopa.
Zdaniem Jerzego Kłosińskiego takie orzeczenie świadczy o tym, że sąd „niepotrzebnie ingeruje w przestrzeń prywatną”. – To jest taka sprawa, która nie narusza norm społecznych. To nie jest żadna forma wyzwiska, a raczej stwierdzenia pewnych faktów – wyjaśniał.
– Tu w tle jest spór cywilizacyjny. Pytanie czy nazwanie kogoś, kto przeszedł operację zmiany płci mężczyzną uwłacza jego godności? Uważam, że nie – stwierdził natomiast Bogumił Łoziński. Publicysta przypominał, że ostatnio mamy do czynienia z całym ciągiem wyroków, które stają po stronie lewicowej koncepcji cywilizacyjnej.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Scholz na straży niemieckich interesów czy blokuje wolny rynek? Kanclerz sprzeciwia się przejęciu Commerzbanku przez UniCredit
Bilans powodzi. Potężne straty na Dolnym Śląsku i Ziemi Lubuskiej
Golińska: zaproszenie von der Leyen miało wymiar PRowy, miało pokazać, że Tusk jest słuchany
Pożar w magazynie farb i lakierów w Kilecach! [wideo]