Minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka potwierdziła, że odchodzi z rządu. Wcześniej tego dnia dawała do zrozumienia, że przestanie kierować resortem. - Na razie planuję to, co mogę - wracam do Sejmu jako posłanka - zapowiedziała. Rzecznik resortu nauki poinformował, że minister nie złożyła dymisji.
W opublikowanej 15 listopada rozmowie z Wyborcza.pl na pytanie, czy odejście z rządu to decyzja jej czy premiera, Kudrycka odpowiedziała: - Nasze zamiary spotkały się w tym samym punkcie. Ja chciałam odejść, a premier planował zmiany w rządzie. - Chociaż praca w rządzie to ogromny zaszczyt i honor, jestem przekonana, że Polacy oczekują teraz nowej energii, nowego otwarcia. To nie znaczy oczywiście, że wszystko musi się zmienić - podkreśliła. Zapytana z kolei, czy startuje w wyborach do europarlamentu, odparła, że listy kandydatów będą powstawać za trzy, cztery miesiące i nie wie, czy znajdzie się na nich jej nazwisko. - Jeśli jednak się nie uda, trudno - powiedziała.
- Na razie planuję to, co mogę - wracam do Sejmu jako posłanka. Mam nadzieję, że będę pracowała nad przeprowadzeniem przez Sejm ustaw, które sama przygotowałam w resorcie. Zamierzam też napisać książkę o relacjach administracji i polityki, bo administracja publiczna to moja dyscyplina naukowa. Mój sześcioletni staż w ministerstwie to dobry punkt wyjścia do naukowych rozważań. Poza tym chciałabym też zwyczajnie odpocząć - wskazała.
Jak powiedziała, liczy na to, że nowy minister będzie kontynuował to, co zaczęła. Wyraziła nadzieję, że jej następca znajdzie sposób na wsparcie dla innowacyjności i rozwoju badań. I - jak mówiła – „doprowadzi do końca zmiany w prawie o szkolnictwie wyższym i o finansowaniu nauki - ważne jest w nich rozdzielenie uczelni na badawcze i zawodowe, także uznawanie przez uczelnie kwalifikacji osób dojrzałych”.
Kudrycka w radiowej Trójce dała do zrozumienia, że w listopadzie odejdzie z rządu. Na pytanie, czy rozmawiała już o tym z premierem, przyznała: - Były takie rozmowy. Dodała, że Polacy potrzebują „nowej energii” i „nowych ludzi”. Dopytywana, czy również w ministerstwie nauki, odparła: - Tak, jestem przekonana, że tak. - Uważam, że powinna być duża rekonstrukcja i że Polacy zasługują na to, żeby pojawili się nowi ministrowie, którzy przedstawią nowe pomysły i z nową energią przystąpią do rządzenia. Z mego punktu widzenia potrzebni są również nowi ludzie, albo przynajmniej nowy minister w nauce i szkolnictwie wyższym - powiedziała. Kudrycka podkreśliła, że „pobiła wszelkie rekordy”, bo żaden minister nauki i szkolnictwa wyższego nie utrzymał się na stanowisku tak długo, czyli sześć lat. - Zawsze uważałam, że na tym polega system demokratyczny, żeby wprowadzać po pewnym czasie osoby, które mają krytyczne spojrzenie na dokonania poprzednika, ale przede wszystkim wielką pasję - zaznaczyła.
- Premier też jest zdania, że potrzebna jest nowa energia. Myślę, że również zgadza się ze mną, że potrzebna jest duża rekonstrukcja rządu. Rozmawialiśmy o niej wielokrotnie - o jej wielkości, o tym, kiedy może nastąpić. Z mego punktu widzenia premier decyzję już podjął i wkrótce ją ogłosi. Jak sam powiedział wczoraj - w listopadzie - zaznaczyła minister. Zapytana, czy będzie zmiana ministra nauki i szkolnictwa wyższego, powiedziała: - Tak, ale na to musimy jeszcze zaczekać.
Premier Donald Tusk zapowiedział, że do rekonstrukcji rządu dojdzie jeszcze w listopadzie. - Na pewno przed 1 grudnia - zapewnił przed kilkoma dniami. Według niektórych informacji we władzach PO rekonstrukcja rządu mogłaby objąć ministrów: sportu - Joannę Muchę, administracji i cyfryzacji - Michała Boniego, finansów - Jacka Rostowskiego, edukacji - Krystynę Szumilas i nauki - Barbarę Kudrycką.
mk, PAP, fot. Flickr.com/Piotr Drabik/CC