Dzisiaj Telewizję Republika odwiedzili organizatorzy „Makulatura dla misji”, która zachęca do zbiórki makulatury, a za uzyskane środki funduje studnie w Afryce.
– Fundacja Opus Pro Missio powstała rok temu i jest kontynuatorem działania fundacji założonej przez księży salezjanów – „Nauka i Wiedza”. Fundacja ta realizowała zadania budowy studni w Afryce, nasza fundacja przejęła po niej spadek, większość członków zarządu naszej fundacji wywodzi się z duszpasterstwa akademickiego „Węzeł”, przy parafii św. Teresy w Łodzi. W tym duszpasterstwie dojrzewaliśmy. Ważne dla nas jest pojęcie wspólnoty, myślę, że każdy z nas na poważnie brał słowa Ewangelii, mieliśmy jednocześnie świadomość, że jesteśmy członkami wspólnoty kościoła, ale i wspólnoty bez granic, wspólnoty ludzkiej. Wiemy, że sytuacja w Afryce jest taka, że każdego dnia 6 tysięcy dzieci umiera z powodu braku dostępu do bieżącej wody. W Afryce jest też zagrożone życie po stronie duchowej. Chcielibyśmy pomagać budować studnie poprzez misjonarzy, chcemy ratować życie duchowe i fizyczne – dostarczając wodę. Są realizowane programy UNICEF, programy środowiskowe ONZ, które osiągają pewne cele, dosyć znaczne, od 1990 r. dostarczono świeżej wody pitnej dla 2,5 miliarda ludzi na świecie. Ta walka jest stale prowadzona, my jesteśmy jedną z tych organizacji, która włączyła się w ten trend. Te potrzeby w Afryce są ogromne, ponad 300 milionów mieszkańców Afryki ma problem z dostępem do świeżej wody – ocenił Krzysztof Litwinowicz - prezes Fundacji „Opus Pro Missio”.
"Wspólny wysiłek przynosi wspólne efekty"
– Akcja „Makulatura na Misję”, zaczęła się w Płocku, zastanawialiśmy się – jak można pomóc misjonarzom. Tak szczęśliwie potoczyło się, że nam niepotrzebna jest makulatura. Postawiliśmy kontener i to działało. Gdy pytaliśmy Salezjan – co jest potrzebne to słyszeliśmy – woda, woda, woda. Kilogram makulatury to wartość 75 litrów wolny. Ludzie się umawiają, stawiają kontener i raz w miesiącu powiedzmy przynoszą makulaturę. Ostatnio z takiej pomocy skorzystały siostry Michalitki, do tej pory 4 km szły po wodę, dzięki tej pomocy mają wodę na miejscu. Ten kontener, to taka studnia Jakubowa, ludzie dopełniają tym co jest niepotrzebne. Jestem przekonany, że Polska mogłaby dziennie budować minimum jedną studnię dziennie. To również promocja wartości ekologicznych. Trzeba popatrzyć na ziemię jako dar od Boga. Zna pan redaktorze powiedzenie – co potrzeba by było zło na świecie? Bierności ludzi dobrych. Od sołectwa, po metropolie, potrzeba bardzo aktywnych liderów. Ostatnio rozmawiałem w jednym z ministerstw – jakbyście tak postawili tu kontener, jaka to byłaby praca wychowawcza, że z tych małych rzeczy, ktoś ma wodę. – dodał ks Kazimierz Kurek.
"Tam gdzie jest woda, tam można zacząć coś uprawiać"
Skąd fundacja czerpie środki? – Prowadzenie tej akcji jest głównym źródeł pozyskiwania środków. Jest to źródło bardzo dobre, dlatego, że tak jak ksiądz zaznaczył, akcja ta potrafi łączyć, pokazuje, że każdy wysiłek nie jest zmarnowany. W ciągu tego roku wybudowaliśmy kilka studni. Mamy teraz problem z imigrantami, boimy się, że to będzie dla nas wielki problem z ich przyjęciem, często rzucamy hasło – pomagajmy na miejscu. To jest właśnie pomoc na miejscu, jeśli większa pomoc przekracza problemy jakiegoś Polaka, to wspólny wysiłek przynosi wspólne efekty – Krzysztof Litwinowicz.
Co dzieje się, gdy studia zostaje już wybudowana? – Z jednej studni 5 tysięcy osób może korzystać, dzięki temu, dzieci nie muszą po nią chodzić, mogą zająć się nauką, a kobiety pracą. Tam gdzie jest woda, tam można zacząć coś uprawiać, gdzie jest woda, tam szczepy nie walczą o dostęp do niej. O co nas proszą później miejscowi? O proste rzeczy – motyki, łopaty. Powinniśmy na co dzień mieć łączność z polskimi ambasadorami i misjonarzami, którzy nam mogą przekazać co na miejscu jest potrzebne – zakończył ks Kazimierz Kurek.