Ks. Adam Boniecki: Nie żałowałem zdjęcia z Nergalem. Uważam, że ksiądz jest posłany do wszystkich ludzi!
– Nie żałowałem zdjęcia z Nergalem. Uważam, że ksiądz jest posłany do wszystkich ludzi! Wiem, że on wykorzystał to zdjęcie, ale to było moje ryzyko miłości do bliźniego. Nie widzę w tym nic złego. To, że mam z nim fotografie nie oznacza, że popieram jego czyny z biblią – powiedział dla Telewizji Republiki ks. Adam Boniecki.
– Co do wyboru biskupa Rysia na metropolitę łódzkiego mam mieszane uczucia. Po pierwsze nie będziemy go już mieli pod ręką, on zawsze był łatwo dostępny. Jest świetnym biskupem, egoistycznie martwię się, że nie będzie go w pobliżu. Z drugiej strony szalenie się cieszę. To jest człowiek uzdolniony. To człowiek skromny, nie celebruje swojej osoby, ma kapitalne poczucie humoru. To co w nim uderza, to fakt jego ogromnej wiary. Co roku pomimo wszystko idzie pieszo do Częstochowy. Podziwiam jego pracowitość, on cały czas się uczy i do wszystkiego dokładnie przygotowuje.
Nie czuję się ofiarą inkwizycji!
– Moje wystąpienia w mediach to był absolutny margines moich zajęć. Jeżeli mam coś do powiedzenia nie mogę się wykręcać i wycofywać. Były czasami sytuacje, gdzie nie godziłem się na wypowiedź. Ze wstydem wspominam sytuację, kiedy wypowiedziałem się na temat pewnej osoby z z seminarium. Wiedziałem wtedy tyle, ile powiedział mi redaktor. Po tej rozmowie zadzwonił do mnie rozżalony chłopak, o którym mówiłem, było mi głupio. Wreszcie w tygodniku powszechnym mogłem pisać co chce. Nie czuję się ofiarą inkwizycji! W domu generalnym wszyscy bywali na mnie wściekli. Poczułem się odrzucony. Byłem przełożonym i wiem, że istnieje wiele czynników, które naciskają na decyzje. Co do meritum nie mam poczucia, że to był błąd. W swojej pokorze uważam, że miałem rację. Teraz wiem, że nie można iść na myślowe skróty. Teraz uważam. Nieuniknione jest, że przypisują nam wiele przekręconych wypowiedzi.
– Nie żałowałem zdjęcia z Nergalem. Uważam, że ksiądz jest posłany do wszystkich ludzi! Wiem, że on wykorzystał to zdjęcie, ale to było moje ryzyko miłości do bliźniego. Nie widzę w tym nic złego. To, że mam z nim fotografie nie oznacza, że popieram jego czyny z biblią. Dla człowieka wierzącego bolesne jest jak ktoś mówi „jedzcie to gówno”. To się w głowie nie mieści, że ktoś może wpaść na taki pomysł. Moim zdaniem to wszystko jest na poziomie biznesu. To bardziej sprawa kultury niż świętokradztwa. To jest poniżej jakiegokolwiek poziomu kultury. Nie opowiadałbym się za skazywaniem za obrażanie uczuć religijnych.