Należy wyjaśnić to, w jaki sposób zmontowano prowokację przeciwko Wojciechowi Sumlińskiemu – powiedział w TV Republika Piotr Gabryel. Z kolei Marek Król przekonywał, że w całej sprawie chodziło o skompromitowanie Antoniego Macierewicza i komisji weryfikacyjnej WSI.
Dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński został uniewinniony w procesie dotyczącym domniemanej korupcji przy weryfikacji WSI. Z kolei byłego żołnierza WSI Aleksandra L. sąd skazał na 4 lata więzienia. Sędzia Stanisław Zdun w uzasadnieniu poinformował, że dla oceny działań Aleksandra L. ważne były nagrania fonoskopijne. CZYTAJ WIĘCEJ
– ABW, gen. Bondaryk i cała ówczesna ekipa, posłużyła się Sumlińskim, by dopaść Antoniego Macierewicza. Sam pamiętam, gdy wrzeszczano, że na mieście handluje się aneksem – podkreślił Król, dodając, że sprawa tzw. afery marszałkowej ciągnęła się przed sądem przez 8 lat.
– Ustne uzasadnienie sędziego jest miażdżące dla ludzi zaangażowanych w tę sprawę z Bronisławem Komorowski włącznię – ocenił Gabryel. Zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Do Rzeczy" wyraził nadzieję, iż "cała prowokacja zostanie prześwietlona, a ewentualni winni jej przeprowadzenia staną przed sądem".
Dziennikarz przypomniał również, że tylko TV Republika transmitowała przesłuchanie Komorowskiego, gdy były prezydent zeznawał ws. afery marszałkowej w charakterze świadka. – Z wydarzenia, które byłoby sensacją w każdym kraju, nie robi się wydarzenia dnia. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś to wtedy pominął – oświadczył Gabryel. – Mamy do czynienia z ewidentym zbiegiem tak wielu okoliczności, że trudno wierzyć w przypadek – zaznaczył.
CZYTAJ TAKŻE:
Zapadł wyrok w aferze marszałkowej. Komorowski: Sumliński jest niewiarygodny
Prof. Wawrzyk: Prokuratura powinna zbadać wątek udziału Komorowskiego, Grasia i Bondaryka