Ks. bp Tadeusz Pieronek w rozmowie z Telewizją Republika mówi o dialogu w kontekście rozpoczętej niedawno akcji "Przekażmy sobie znak pokoju".
TelewizjaRepublika.pl: Dlaczego episkopat milczy w sprawie akcji "Przekażmy sobie znak pokoju"?
Ks. bp prof. Tadeusz Pieronek: Episkopat nie musi zabierać głosu we wszystkich sprawach. Stanowisko jest jasne i nie trzeba go co tydzień powtarzać. Jak ktoś nie słucha i nie wie, to robi to, co chce. Każdy człowiek ma swoją wartość, ma swoją wolność, a ta wolność jest ograniczona wolnością drugiego człowieka. I tej zasady powinien przestrzegać każdy – i ten, który jest katolikiem, i ten, który jest niewierzący.
Organizatorzy akcji podkreślają rolę dialogu między katolikami i osobami LGBT. Czy dialog Kościoła z homoseksualistami jest w ogóle możliwy?
- Dialog jest możliwy z każdym, tylko chodzi o to, żeby w tym dialogu istniał szacunek dla osób, a nie narzucanie jednemu czy drugiemu swoich poglądów. Niestawianie wymagań takich, których kościół spełnić nie może, bo przestałby istnieć. Kościół jest od dialogu, ale nie jest od zmiany zasad, które wyznaje. Akceptacja jest możliwa tylko taka, że w każdym człowieku widzę osobą ludzką i przyjmuję to do wiadomości, ale nie mam zamiaru postępować tak samo. I nie mam zamiaru chwalić, jeśli to pochwały nie jest godne.
Jakie powinno być zatem postępowanie katolika wobec osób LGBT?
- Normalne, ludzkie, nie trzeba żadnych wybryków, tylko wystarczy każdego traktować jako człowieka, z szacunkiem. Gdy każdy wie, co jest grzechem – nie jest to trudne, ale gdy ktoś chce powiedzieć, że nie jest grzechem to, co grzechem jest – to mamy już problem. Polega on na tym, że ktoś nie rozumie, że ktoś inaczej wierzący nie może tego zaakceptować.
Rozmawiał Michał Dzierżak
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Dzisiaj informacje TV Republika 09.11.2024 | Republika
Giertych chce zmiażdżyć i rozliczyć PiS. W odpowiedzi otrzymał serię celnych ripost
Krajewski: obecna władza nie respektuje Konstytucji RP i równych zasad gry | Gość Dzisiaj
Strzelał z karabinu w kierunku posesji sąsiadów. W domu miał arsenał broni