– Ta koalicja działa racjonalnie. Czasami są punkty sporne, ale zawsze z nich potrafiliśmy wyjść – mówiła rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska, komentując sytuację w koalicji PO-PSL. Jak zapewniała, wicepremier Piechociński spodziewał się zmian w rządzie i nie został zeszłotygodniowymi decyzjami o dymisjach zaskoczony.
Dzisiaj wieczorem prezydent Bronisław Komorowski miał spotkać się z premier Ewą Kopacz, a następnie z wicepremierem i prezesem PSL Januszek Piechocińskim, w celu omówienia stanu koalicji rządzącej.
Jednak jak poinformowała na konferencji prasowej pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów rzeczniczka rządu, spotkanie prezydenta z premier Kopacz odbędzie się już o godzinie 14 i po tym spotkaniu, podane zostaną nazwiska nowych ministrów.
W rozmowie z dziennikarzem TVP Info Kidawa-Błońska zapewniała jednak, że "koalicja działa racjonalnie" i jest stabilna.
– Od czasów poprzedniego premiera Donalda Tuska w koalicji obowiązuje uzgodnienie, że szefowie obu partii podejmują „rozstrzygające decyzje” o obsadzie ministerstw im podlegających – mówiła rzecznika, podkreślając jednocześnie, że wicepremier Janusz Piechociński nie został przez premier Kopacz zaskoczony dymisjami.
– Koalicjant był powiadomiony, pani premier Kopacz powiadomiła wcześniej wicepremiera Piechocińskiego – zapewniała Kidawa-Błońska. Jak stwierdziła, prezes PSL tych dymisji się spodziewał. – Nie słyszałam, żeby pan wicepremier Piechociński i pani Ewa Kopacz byli na siebie wściekli i prowadzili jakiejś nerwowe rozmowy – dodała.– Informacje o kłótniach, awanturach (...) życie polityczne wygląda lepiej niż to jest opisywane przez media – stwierdziła rzeczniczka rządu.
Podkreśliła ona także, że dzisiaj podane zostaną tylko nazwiska nowych ministrów, a nowego marszałka Sejmu poznamy dopiero w przyszłym tygodniu. – Potrzebny jest marszałek, który dokończy wszystkie procesy, które się w Sejmie rozpoczęły, ustawy, które są procedowane. Jest kilka ważnych ustaw zarówno dla PO jak i dla PSL – mówiła dalej Kidawa-Błońska.
Czytaj więcej:
Ujazdowski: Wykluczam sytuację, w której Piechociński byłby zdolny do dużego ruchu politycznego