Mogę powiedzieć, że pierwszy raz po zapoznaniu się z różnymi dokumentami mam wyjaśnienie całości - podkreślił w wywiadzie dla mediów Polska Press prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński, pytany o katastrofę smoleńską.
Prezes PiS został zapytany w wywiadzie, który ukazał się w piątek na portalach i w gazetach regionalnych Polska Press, czy są dowody w sprawie Smoleńska.
- Więcej na ten temat nie mogę mówić. Mam prawo, jako poszkodowany, dostępu do różnych śledztw, ale nie mogę wszystkiego powiedzieć. Mogę natomiast powiedzieć, że pierwszy raz po zapoznaniu się z różnymi dokumentami mam wyjaśnienie całości - odpowiedział Kaczyński.
Prezes PiS był też pytany o to, czy nie boi się tego, że na miejsce obecnego prezydenta Rosji Władimira Putina, gdy wojna na Ukrainie się skończy, przyjdzie "ktoś nowy, ładniejszy, elegancki, ale taki sam", że Zachód rozwinie mu czerwony dywan, ale Rosja będzie w ten sam sposób funkcjonować.
- Zachód od lat myślał, że można robić w Rosji różnego rodzaju interesy i nie sądził, że Putin jednak pójdzie na taką rzecz jak napaść na duże państwo europejskie. Sądzono, że tej granicy jednak nie przekroczy, że może prowadzić działania typu zajęcie Krymu, Donbasu, prowadzenie wojny hybrydowej i tak dalej, ale taki napad, który zmienił się w wojnę prowadzoną w sposób niesłychanie brutalny, to tego się nie spodziewano - podkreślił prezes PiS.
ZOBACZ: Macierewicz: Putin przywraca legendę Stalina
Dopytywany, co jego zdaniem musi się zmienić w samej Rosji, żeby stała się cywilizowanym krajem, bo to nie jest kwestia tylko aparatu władzy, Kaczyński odparł, że jest to "zbyt trudne pytanie".
- Kiedyś się o to pytałem uczonego i jednocześnie wieloletniego ambasadora RP w Rosji, profesora Włodzimierza Marciniaka. Wiele lat temu miałem okazję porozmawiać z nim dłużej na temat Rosji. On też niespecjalnie widział nadzieję. Potrzebny jest chyba bardzo duży wstrząs i u tej klasy ludzi, którym się w Rosji udało osiągnąć wysoki poziom życia. Nie mówię tu tylko o tych z samej góry - milionerach czy multimilionerach, a o tych ludziach, którzy tam dzisiaj są widoczni na plażach wszystkich miejscowości wypoczynkowych na zachodzie Europy, w Afryce, w Egipcie, tych którym się żyje zupełnie dobrze. To pewnie nie mniej niż 10 procent społeczeństwa. Gdy ci ludzie zobaczą, że ten typ władzy niszczy także ich życie, i ich osobiste powodzenie, a ostre sankcje je zniszczą kompletnie, to może pojawi się takie przeświadczenie, że jednak +trzeba inaczej+, że się po prostu w ten sposób nie da, ale tak, na pewno imperialne postrzeganie porządku społecznego jako pewnej piramidy, na której szczycie stoi jeden człowiek, jest tam bardzo głęboko zakorzenione - mówił wicepremier.
Putin carem dla narodu
- Kiedy matka Stalina, prosta kobieta, zapytała go podczas jednej z jego nielicznych wizyt w jej gruzińskiej chacie, "kim ty właściwie jesteś?". On odpowiedział: "carem". Bo wiedział, że ona to zrozumie. Tak więc tak, Putin jest carem. Rosjanie mają coś takiego w strukturze psychospołecznej, że jest szeroka podstawa społeczna, później węższe grupy, a na czele ostatecznie stoi jeden człowiek - podkreślił prezes PiS.
Kaczyński został też zapytany w kontekście rosyjskiej mentalności, czy obecna sytuacja nie doprowadzi do izolacji i znowu imperialnego myślenia tak izolowanego kraju.
"Wie pan, tam imperialnego myślenia mogą się pozbyć dopiero wtedy, gdy przez dziesięciolecia szanse imperialne będą całkowicie zablokowane. W 1992 roku w Warszawie była wielka konferencja chadecka z udziałem wielu ważnych polityków europejskich. Miałem tam referat m.in. o tych sprawach, o których rozmawiamy. I powiedziałem wyraźnie: opcja demokratyczna w Rosji może być tylko wtedy, jeżeli opcja imperialna zostanie całkowicie zablokowana. Inaczej będzie kompletnie niemożliwa do zrealizowania. Opcji imperialnej nie zablokowano i mamy dzisiejszą sytuację" - powiedział wicepremier. (PAP)