Przewodniczący radnych Prawa i Sprawiedliwości w Gdańsku Kacper Płażyński poinformował dziś o swoim prawdopodobnym starcie w wyborach do parlamentu. Skrytykował też władze Gdańska za powierzenie Fundacji Pojednanie organizacji części obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej.
– Rzeczywiście prawdopodobnie tak. Ale jeżeli chodzi o kwestie listy i ogłoszenia kto, na jakim miejscu, to zostanie przedstawione dopiero po rozpoczęciu oficjalnie kampanii wyborczej – odparł Płażyński na pytanie o start w wyborach parlamentarnych. Polityk był gościem porannej rozmowy w Radio Gdańsk.
Płażyński był też pytany, czy jego zdaniem władze Gdańska postąpiły słusznie powierzając organizację części obchodów 80. rocznicy II wojny światowej Fundacji Pojednanie. „Oddajemy, chyba najważniejszą dla Gdańska rocznicę, przynajmniej częściowo w ręce fundacji, o której niewiele wiemy. Która – już wiemy, że zarządzana jest przez, nazwałbym to, dziwnych ludzi. Mówimy tutaj o panu pastorze (prezesem Fundacji Pojednanie, a zarazem pastorem jest Edward Ćwierz - PAP), który w imieniu Kościołów chrześcijańskich, jak sam to przedstawia, swojego czasu przepraszał całą społeczność żydowską za winy Polaków podczas Holocaustu” – zauważył polityk PiS.
„Mówimy o sytuacji, kiedy ta organizacja Pojednanie pobiera pieniądze za organizację tej rocznicy, a więc robi z tego poniekąd, jakkolwiek by to okropnie nie brzmiało, interes, interes na naszej narodowej martyrologii” – dodał Płażyński.
Padło też pytanie o doniesienia korespondenta TVP w Niemczech Cezarego Gmyza, który naisał, że „delegację z Izraela (na obchody przygotowywane przez Fundację Pojednanie –red.) zorganizował sam Andrzej Gąsiorowski, któremu przedawniły się zarzuty za Art-B i może swobodnie podróżować do Polski”.
„Obawiam się, że władze miasta Gdańska zupełnie nie panują nad tym, z kim zaczynają współpracę i to przy tak ważnych obchodach, przy tak ważnych uroczystościach. Gąsiorowski przez 25 lat ukrywał się w Izraelu, nie przyjeżdżał do Polski z tego względu, że czekał na przedawnienie zarzutów wobec niego – tłumaczył.
„Przypominam, że chodzi w tej aferze (Art-B) o pół miliarda złotych oszustwa polskich banków na początku lat dziewięćdziesiątych” – zaznaczył. Jak mówił, "przypomina mu się sytuacja w Gdańsku związana z Amber Gold”. „To, że akurat Amber Gold trafił tutaj, też nikt nie wiedział, kim jest pan Plichta, nikt o niczym nie wiedział. Wszyscy ciągnęli, włącznie z władzami miasta Gdańska samolot OLT i później wszyscy się dziwili, że tutaj taka smutna, przykra sprawa powstała” – dodał polityk.
Zaznaczył, że przy okazji organizacji gdańskich obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej, „jest podobnie”. „Władze miasta Gdańska zapraszają do współpracy ludzi, o których niewiele wiemy, którzy tak naprawdę wyrośli trochę, jak grzyby po deszczu. A im więcej wiemy, tym bardziej otwieramy szeroko oczy” – powiedział.
„Te tańce radosne, pochody, to nie był jakiś lapsus słowny, tylko to było oficjalnie wygłoszona przez prezesa fundacji treść, też na filmie zamieszczonym na oficjalnym portalu miasta Gdańska. Czyli to nie był przypadek, to było zaakceptowane. Każdy wiedział, w co władze miasta Gdańsk wchodzą i z kim” - ocenił.