Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker odpierał zarzuty Rosji, że KE zablokowała budowę gazociągu South Stream. – South Stream może zostać zbudowany. Warunki są jasne od dawna – oświadczył po spotkaniu z premierem Bułgarii Bojko Borysowem.
– Piłka jest po stronie Rosji. My jesteśmy gotowi. Prace przygotowawcze trwają – powiedział Juncker, komentując poniedziałkowe oświadczenie prezydenta Rosji Władimira Putina o rezygnacji z budowy gazociągu South Stream. Putin wytknął Komisji Europejskiej "niekonstruktywne stanowisko" w tej sprawie.
Jednym z krajów UE zaangażowanych w projekt South Stream jest Bułgaria. Juncker zapewnił bułgarskiego premiera, że Komisja nadal chce pomóc w rozwiązaniu problemów prawnych dotyczących planowanego gazociągu. Zdaniem KE umowy podpisane przez Bułgarię i kilka innych krajów UE z rosyjskim Gazpromem były sprzeczne z trzecim pakietem energetycznym UE.
– Chcemy, by energia płynęła do Bułgarii i do całej Europy i nie zaakceptujemy żadnego szantażu w sprawach dotyczących energii. Bułgaria nie jest małym krajem i ma po swojej stronie całą UE – dodał szef Komisji. Zapowiedział, że budowa interkonektorów gazowych będzie jednym z kluczowych elementów zaproponowanego przez KE planu inwestycyjnego dla Unii o wartości 315 mld euro.
Borysow poinformował, że Bułgaria nadal nie otrzymała żadnej oficjalnej noty od Rosji o rezygnacji z budowy South Streamu i nadal chce, aby ten gazociąg powstał. – Nie przerwano prac przygotowawczych – powiedział. – Chcemy, żeby South Stream powstał zgodnie z prawem europejskim – dodał.
Mający liczyć 3600 km South Stream – wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI – miał zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej. Rura miała prowadzić z południa Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Jedna z odnóg miała dostarczać surowiec do Grecji i na południe Włoch. South Stream miał być drugą - po Gazociągu Północnym (Nord Stream) – magistralą gazową z Rosji omijającą Ukrainę.
Komisja Europejska zgłaszała poważne zastrzeżenia do projektu, gdyż w jej ocenie porozumienia międzyrządowe Bułgarii, Węgier, Grecji, Słowenii, Chorwacji i Austrii z Rosją są sprzeczne z tzw. trzecim pakietem energetycznym UE.
W grudniu 2013 roku KE zaleciła renegocjacje porozumień w sprawie South Streamu. W opinii KE umowy te dają nadmierne prawa Gazpromowi; chodzi m.in. o zarządzanie gazociągiem, wyłączny dostęp do niego czy ustalanie taryf przesyłowych.
Prezes rosyjskiego Gazpromu Aleksiej Miller poinformował w poniedziałek, że zamiast gazociągu South Stream do Bułgarii przez Morze Czarne do Turcji, a następnie do granicy z Grecją, zostanie ułożona magistrala o takiej samej mocy przesyłowej, tj. 63 mld metrów sześciennych rocznie. Miller poinformował, że jego koncern podpisał z tureckim Botas list intencyjny w sprawie budowy nowego gazociągu przez Morze Czarne w stronę Turcji.