Glenn Jorgensen, duński naukowiec który współpracował z zespołem parlamentarnym Antoniego Macierewicza wezwał Macieja Laska do publicznej debaty na argumenty. Stawia 10 tys. zł z własnej kieszeni, jeśli Lasek będzie w stanie obronić za pomocą racjonalnych argumentów wersję przebiegu i przyczyn katastrofy smoleńskiej zawartą w raporcie komisji której przewodził.
Przypomnijmy, że duński naukowiec miał już okazję porozmawiać z Maciejem Laskiem, kiedy ten wraz z Wiesławem Jedynakiem uczestniczył w międzynarodowej konferencji ekspertów do spraw katastrof lotniczych w Augsburgu. Nie uzyskał jednak żadnej odpowiedzi. Jorgensen, powołując się na dane raportu MAK, zapytał wówczas Jedynaka i Laska jak to możliwe, że ciała ofiar były poddane sile ponad 100 G, a samolot, który uderzył w miękkie podłoże nie zostawił wielkiego krateru?
– To nie jest proste pytanie. Jeśli ma pan jakieś wątpliwości, jakieś analizy, to proszę je przesłać do odpowiednich organów – odpowiedział Jedynak. Dopytywany przez Jorgensena, dlaczego po pięciu latach członek komisji Millera nie jest w stanie udzielić odpowiedzi na tak proste pytanie Jedynak odparł: "Jestem byłym członkiem tego zespołu. Nie jestem lekarzem, ani fizykiem, tylko pilotem".
Maciek Lasek powiedział z kolei, że jeśli są do niego jakieś pytania w tej sprawie, to należy je przesłać, a odpowiedź zostanie przygotowana. Kiedy Jorgensen zapytał, czy komisja, na której czele stoi Lasek zadała sobie pytanie, dlaczego rządowy Tupolew nie pozostawił krateru na miejscu katastrofy, eksperci szybko się oddalili.
– Jesteśmy już 30 minut spóźnieni i musimy iść – oświadczył Lasek. "Bye" – rzucił na pożegnanie ekspert komisji Millera.
Dziś o 21.30 w Telewizji Republika druga część programu "Otwartym tekstem" Ewy Stankiewicz "O katastrofie smoleńskiej krótko i na temat. Skąd wiemy że były eksplozje?".