W „Saloniku Politycznym” o „Czarnych Protestach” mówiła Joanna Miziołek z tygodnika Wprost.
W „Saloniku Politycznym” o „Czarnych Protestach” mówiła Joanna Miziołek z tygodnika Wprost.
– Zmiana przepisów aborcyjnych stała się realna. Projekt trafił do sejmu, zaczął być dyskutowany w komisji, jak się okazało został odrzucony, ale chodzi o to, że rzeczywistym stał się fakt, że politycy coś przy kompromisie aborcyjnym zaczynają majstrować. Dlatego kobiety na ulicę wyszły, wyraziły swój niepokój. Zresztą był on nie tylko na ulicach, był w miejscach pracy, gdzie kobiety ubierały się na czarno, to był duży wyraz poparcia dlatego, że nie chcemy żebyście ruszali cokolwiek przy kompromisie aborcyjnym – stwierdza publicystka.
– Warto zauważyć, że protesty to były wiece. Przychodzą na nie różni ludzie. Spotkałam się z opiniami koleżanek – nie chce iść na protest, bo to będzie odczytywane jako manifest polityczny, duża część z nich była za kompromisem aborcyjnym, wręcz nigdy w życiu nie dopuszczałaby myśli o aborcji, a z drugiej strony szły na ten protest. Można protesty odczytywać politycznie, ale pamiętajmy, że duża liczba uczestników po prostu chciała żeby nie grzebano przy kompromisie aborcyjnym – stwierdza Joanna Miziołek.
- Hasła anty-pisowskie były wznoszone przez część uczestników. To jest ten problem kobiet, które mówią, że chcą się zaangażować, ale wszystko będzie odczytywane politycznie. Wyjdzie Wanda Nowicka i zacznie wykrzykiwać swoje hasła. A nie o to chodziło. Na manifestacji było wiele kobiet z różnych dziedzin życia, które nie identyfikują się ani z PO, ani z Lewica, ani z PiS-em, ale po prostu wyrażały swój przeciw. Mam wrażenie, że społeczeństwo nie jest radykalne. Widziałam niedawno sondaż w TVP Info gdzie za liberalizacją przepisów było 20 %, za zaostrzeniem około 11 %, natomiast za utrzymaniem kompromisu było 40 %. Społeczeństwo pokazało, że jest przeciwko zmianom – zauważą gość programu.