Gościem red. Ryszarda Gromadzkiego w wieczornej rozmowie Telewizji Republika "W Punkt" był lider partii Razem Adrian Zandberg. O granicach człowieczeństwa w polityce, znaczeniu lekcji religii w edukacji publicznej oraz problemie polskiej lewicy w postaci znikomego elektoratu... Zapraszamy do lektury!
Lider Partii Razem Adrian Zandberg zaapelował w poniedziałek w Krakowie do polityków, zwłaszcza z PiS i PO, aby w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej dali "odpocząć Polakom od nienawiści".
– Mam złą opinie o politykach, którzy zrobili sobie symbol z agresji. Takie osoby pochodzą z dwóch stron barykady. Działając politycznie, staram się spierać się z poglądami. Nie odbieram jednak człowieczeństwa. To oczywiście kwestia ocen etycznych. Istnieje pewna granica, której w polityce przekraczać się nie powinno – rozpoczął Zandberg.
Red. Ryszard Gromadzki wskazał jednak, że lider Razem nie szczędzi "ciętego" języka wobec Kościoła.
– Ostro wypowiadam się nt. relacji między kościołem a państwem, nie samej instytucji – odpowiedział.
– Nie przerysowuje tych relacji. W Polsce są tysiące szkół, gdzie uczniowie mają okienko jeśli nie chodzą na lekcje religii. To, co jest sferą religijną, powinno być finansowane przez związki religijne. Edukacja publiczna powinna mieć charakter świecki, neutralny poglądowo – kontynuował.
– Nawet jeśli większość państwa się za tym opowiada? Nie ma masowych protestów… Rodzice przecież sami opowiadają się za tym czy dziecko posłać na takie zajęcia – bronił obecnego rozwiązania prowadzący.
– Uważam, że byłoby lepsze, gdybyśmy jasno rozgraniczyli te dwie przestrzenie. Zbudowaliśmy sobie system, w którym publiczne środki transferowane są do związków religijnych w sposób zupełnie nietransparentny. Majątek samorządowy jest przekazywany za ułamek wartości związkowi religijnemu, czyli po prostu Kościołowi – mówił Zandberg.
– Po 1944 roku to Kościołowi właśnie zabierane wszystko, co wtedy do niego należało. Nierzadko odbywało się niezwykle brutalnie – przypomniał red. Gromadzki.
Adrian Zandberg wskazał, że wszystko sprowadza się do pytania: "kiedy postawić kropkę?". To okazało się być wprowadzeniem do tematu reprywatyzacji.
– W Razem jesteśmy za przyjęciem ustawy o wygaszeniu roszczeń reprywatyzacyjnych za symbolicznym odszkodowaniem. Gdyby ustawa ta została przyjęta w latach .90, Jolanta Brzeska by żyła, a wiele ludzi nie straciłoby dachu nad głową. Żaden z rządów po 1989 roku nie przyjął ustawy o wygaszeniu roszczeń reprywatyzacyjnych, czyniąc tym samym wielką krzywdę wszystkim, których dotknęła reprywatyzacja – przedstawił swoje zdanie.
Deficyt sprawiedliwości
W kwestii wymiaru sprawiedliwości, Adrian Zandberg zaproponował utworzenie programu pomocy prawnej dla osób niezamożnych. Wskazał przy tym na Piotra Ikonowicza, którego określił mianem "symbolu". Red. Gromadzki nie zgodził się jednak z taką wizją, wskazując, że to jedynie "efekciarstwo".
– System wymaga zupełnie innego etosu.. Nie twierdzę oczywiście, że powinno się to sprowadzić do wszystkich obecnych w wymiarze sprawiedliwości. Nie możemy jednak opierać się na ludziach, którzy powikłani byli w PRL-u. Mamy do czynienia ze swoistym dziedziczeniem – argumentował prowadzący.
Problem polskiej lewicy
– Logika polskiego systemu politycznego przypomina ścieranie się dwóch bloków. Patrząc na demokracje wielopartyjne, ugrupowania ideologicznie przeciwne muszą się ze sobą porozumiewać. Polska jest na tyle różnorodna, że żeby utrzeć sposób rządzenia, który realnie odda większość, partie muszą się dogadać – wskazał lider Razem.
– Polska lewica będzie w parlamencie w 2019 roku. Średnia wieku wśród nas [przyp. red. aktywnych polityków] to poniżej 40 lat. Jako partia Razem, realizujemy prosty postulat. Mówimy to co uważamy i zachęcamy wszystkich do zadania sobie pytania: "czy blisko im jest do tego, co głosimy?". Wielu wyborców musi dowiedzieć się czym Razem jest. Mniej więcej połowa naszego społeczeństwa nie wie kim jesteśmy – skarżył się lider istniejącej na polskiej scenie politycznej od trzech lat partii.