- Zwycięstwo Andrzeja Dudy to bardzo ważny sukces i to w tym najbardziej głębokim tego słowa znaczeniu - to było starcie cywilizacyjne – podkreślił prezes PiS Jarosław Kaczyński w Programie 1 Polskiego Radia. Zapowiedział też rekonstrukcje rządu po wakacjach.
Prezes PiS był gościem red. Małgorzaty Raczyńskiej-Weinsberg w audycji "W otwarte karty".
Jarosław Kaczyński skomentował wybory prezydenckie określając je jako "starcie między tymi, którzy chcą otworzyć Polskę na rewolucję, która odbywa się na zachodzie Europy, narzucić ją Polakom, a tymi, którzy są na tyle świadomi, żeby wiedzieć, że nic dobrego to Polsce nie przyniesie, a wręcz przeciwnie". Jego zdaniem mogłoby to przynieść „bardzo wiele złego”.
Ocenił też postawę kontrkandydata: - Pan Trzaskowski próbował odwoływać się do tradycji Lecha Kaczyńskiego, tworzył wrażenie, że jest człowiekiem, który może Polskę pogodzić. Bardzo wielu Polaków nie życzy sobie tej wojny politycznej. Pan Trzaskowski jest jednak jednym z ostatnich ludzi, którzy mogliby uchodzić za zdolnych do budowy ugody – dodał.
Tłumaczył również: - Jeżeli ktoś uważa, że warto być Polakiem, to musi być po tej stronie, która broni tradycyjnych wartości, która chce przebudowywać rzeczywistość tak, żeby była ona bardziej sprawiedliwa. Żeby wszystko to, co się wokół nas dzieje i ma charakter publiczny, było prowadzone w sposób nie tylko sprawiedliwy, ale i sprawny.
Ponadto lider PiS zapowiedział zmiany w rządzie po wakacjach: - Premier zostaje, ale rząd będzie skonstruowany inaczej - w sposób, który zlikwiduje sytuację, w której ciąg decyzyjny jest rozproszony po różnych ministerstwach - mówił w Programie 1 Polskiego Radia prezes PiS Jarosław Kaczyński, który odniósł się m.in. do tematu rekonstrukcji rządu.
Prezes Kaczyński zaznaczył, że dążenia Polski, aby gospodarczo i cywilizacyjnie osiągnąć poziom Niemiec nie są niczym dziwnym ani też złym. - Musimy jeszcze przejść pod górę kawałek drogi, ale to jest możliwe. To zostało udowodnione, to pokazuje siłę naszego społeczeństwa - zapewnił.
- Teraz wyraźnie przyspieszyliśmy ten marsz. Sądzę, że przynajmniej średnie pokolenie Polaków, może jeszcze w wieku pełnej sprawności, dożyje tego momentu, kiedy to zrównanie nastąpi. Jest to wysoce prawdopodobne, ale nie pewne, bo to wymaga odpowiedniej władzy - mówił Jarosław Kaczyński.
Poruszył ponadto temat reorganizacji partii:
- Plany są daleko idące, ale proszę wybaczyć, że ich w tej chwili jeszcze nie przedstawię, mówię o reorganizacji partii. Bo z różnych wydarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatnich lat trzeba wyciągnąć wnioski. Ale czy kongres to przyjmie? Tego nie wiem. Jeśli przyjmie, to rzeczywiście będziemy mieli bardzo dużo do zrobienia, jeżeli chodzi o przekształcenie naszej formacji - oświadczył prezes PiS.
Później - jak mówił - będą "rozwiązane problemy regionalne, także te personalne". "To jest to, co jest niełatwe" - dodał.
Kaczyński podkreślił, że działalność partyjna - choć istotna - nie jest najważniejsza. Jak mówił, najważniejszy jest program reform państwa. "Teraz chcemy sprawy posunąć naprzód, bo polskie życie publiczne nie ma jeszcze tego kształtu, który w sposób do końca właściwy służy polskiemu rozwojowi, służy wolności Polaków i jednocześnie służy temu, by (Polacy - PAP) stanowili wspólnotę, różniąc się między sobą tworzyli naród, który potrafi się dobrze usadowić w Europie i świecie na pozycjach dużo lepszych, niż te, które były nam dawane przez dziesięciolecia, a nawet stulecia" - mówił.
Na pytanie, kto w przyszłości mógłby być liderem polskiej prawicy, Kaczyński odpowiedział, że jest cała grupa polityków, która tak o sobie myśli. "A co ja myślę to już zachowam dla siebie" - dodał.
Zastrzegł, że decyzja o tym, kto dalej będzie kierował Prawem i Sprawiedliwością będzie należała do kongresu partii. "To jest kwestia i wieku, powiedzmy sobie już dość zaawansowanego i także sprawa stażu. A mój staż jako szefa partii jest naprawdę bardzo dobry. Z przygodami, co prawda, ale to jest już przeszło 30 lat" - powiedział Kaczyński.
- Ja muszę brać pod uwagę i zmęczenie materiału, i także ambicje już mocno dojrzałego pokolenia pięćdziesięciolatków, którzy czekają na swój czas. Ja nie chcę im tej drogi blokować, bo byłoby to nieroztropne, nieładne i mogłoby być też szkodliwe - oświadczył prezes PiS.
Kaczyński był również pytany o tarcia w Zjednoczonej Prawicy. Wskazywał, że duży obóz polityczny zawsze jest w jakiś sposób podzielony, także jeżeli chodzi o reprezentowane w nim poglądy. "W związku z tym różne napięcia się pojawiają. One czasem wychodzą na jaw, jak to było ostatnio, szczególnie w maju. (...) Ale one towarzyszą polityce nieustannie, nie ma w tym nic nadzwyczajnego" - mówił.
Zdaniem prezesa PiS tarcia w Zjednoczonej Prawicy są do opanowania, choć nie znaczy to, że w partii zawsze będzie jednomyślność.
Pytany o proces repolonizacji mediów i o to, na jakim wzorcu można go oprzeć, Kaczyński zastrzegł, że nie chce jeszcze mówić o szczegółach, gdyż "jeszcze konkretnych planów czy ustaw nie ma", ale podkreślił, że "nie ma powodów, żeby Polska miała tu mniejsze prawa, czy inne podstawy, niż państwa zachodnie".
"Tu właśnie się trzeba wzorować na państwach zachodnich, które bardzo zaciekle bronią swojej suwerenności w tej dziedzinie. W Niemczech wykup jednego z niezbyt wpływowego tytułu doprowadził do ostrej reakcji, i dlatego tytuł wrócił w niemieckie ręce" - zauważył Kaczyński.
Prezes PiS przekonywał, że należy się odwołać do regulacji dotyczących rynku mediów, które są "na zachód od naszej granicy". "Z całą pewnością należy się do nich odwołać, a do których to ja jeszcze nie chcę mówić. (...) Analizujemy to, są dyskusje w tej sprawie, ale co nagle, to po diable" - stwierdził.
Pytany, czy do końca obecnej kadencji Sejmu zostanie ten proces przeprowadzony, prezes PiS odparł, że "dużo szybciej to się uda przeprowadzić, przynajmniej na tym poziomie legislacyjnym". "Ale na pewno powodzenie tego procesu jest związane z różnego rodzaju innymi aspektami zmian, które trzeba prowadzić w naszym kraju, a także z pewnymi reakcjami międzynarodowymi" - dodał Jarosław Kaczyński.