Gniew wraca na ulice Hongkongu
Do nowych starć doszło w środę w Hongkongu między policją a prodemokratycznymi demonstrantami okupującymi handlową część półwyspu; 116 osób, w tym liderzy protestujących studentów, zostało aresztowanych. Wg lokalnych mediów ok. 170 osób zostało rannych.
W nocy z wtorku na środę podczas zajść w biznesowej dzielnicy Mong Kok na półwyspie Koulun policja użyła gazu pieprzowego i pałek.
Jak pisze agencja Kyodo, aresztowano 116 osób, w tym liderów protestujących studentów Joshuę Wonga i Lestera Shuma. Wong został już zatrzymany po raz drugi podczas protestów, do jakich dochodziło w ostatnim czasie w Hongkongu.
Demonstracje studentów, żądających pełnej demokracji i reform politycznych oceniane są jako najpoważniejsze, odkąd w 1997 r. ta była brytyjska kolonia wróciła do Chin. Studenci domagają się m.in. nieingerowania władz centralnych Chin w zaplanowane za trzy lata pierwsze w historii wybory powszechne w regionie, a także dymisji szefa lokalnej chińskiej administracji.
Gdy 17 lat temu była brytyjska kolonia wracała pod rządy Pekinu w ramach zasady "jeden kraj, dwa systemy", obiecano jej szeroki zakres autonomii, w tym politycznej. Jednak pod koniec sierpnia rząd Chin poinformował, że w wyborach szefa lokalnej administracji w 2017 roku mieszkańcy będą mogli wybierać jedynie spośród dwóch lub trzech kandydatów, zatwierdzonych wcześniej przez lojalny wobec władz centralnych 1200-osobowy komitet nominacyjny.
Protestujący uważają takie rozwiązanie za "fałszywą" demokrację w chińskim stylu i zapowiedzieli, że nie opuszczą ulic, dopóki Pekin nie zezwoli na otwarty proces nominowania kandydatów.
Szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying zapowiedział w październiku, że dyskusje o potencjalnych ustępstwach mogłyby rozpocząć się jeszcze w tym roku, kiedy władze miasta rozpoczną nową rundę konsultacji w sprawie metod wyborczych.