To ja rozwaliłem rząd PiS-u. I jestem z tego dumny. Skoro pan chciał Konrada Wallenroda, to proszę bardzo – powiedział dziennikarzowi "Newsweeka" Roman Giertych.
O byłym ministrze edukacji znów stało się głośno, kiedy wyszło na jaw, że jest on bohaterem kolejnych nagrań ujawnionych przez "Wprost". Tygodnik wskazuje, że "adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa".
Jeszcze przed ukazaniem się artykułu (który opublikowany zostanie w jutrzejszym numerze "Wprost" - red.) Giertych na łamach Gazety Wyborczej przedstawił swoją wersję wydarzeń, w której wszystkiemu zaprzeczył, a Piotra Nisztora nazwał "bandytą i gangsterem". Następnie zapowiadział proces.
Giertych: Rozwaliłem rząd Kaczyńskiego. Byłem Wallenrodem
Zdaje się, że Giertych postanowił wykorzystać swoje przysłowiowe pięć minut i przygotować sobie grunt pod powrót do czynnej polityki. W najnowszym wydaniu "Newsweeka", poza podtrzymaniem swojej wersji zdarzeń odnośnie nagrań, niejako kwestionuje swoją dotychczasową działalność polityczną.
Przede wszystkim kategorycznie odcina się od czasów współpracy z PiS-em. Przekonuje, że od dawna zaangażowany jest w walkę z partią Kaczyńskiego. Zapewnia, że robił to także wówczas, kiedy był ministrem w jego rządzie. - To ja rozwaliłem ten rząd. I jestem z tego dumny. Skoro pan chciał Konrada Wallenroda, to proszę bardzo – powiedział dziennikarzowi.
Giertych: W LPR miałem ludzi głoszących poglądy od czapy
Odnonosząc się do czasów liderowania w LPR powiedział: "Już nie oceniam ludzi tak kategorycznie. Nadal jestem konserwatywny i tutaj poglądy mi się niewiele zmieniły".
- Ale poprzedni mój wizerunek społeczny wynikał po pierwsze z pewnego przejaskrawienia medialnego, a po drugie z tła, na którym występowałem w klubie i partii, gdzie miałem ludzi głoszących poglądy kompletnie od czapy - dodał.
Gietych mówi wprost, że do LPR sprzed lat raczej by już dziś nie pasował.
Giertych szydzi z elektoratu LPR?
Z sympatią patrzy zaś w stronę obozu rządzącego. Przyznaje się do długoletniej przyjaźni ze środowiskiem PO. - My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną itd., grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, w koszykówkę. Gdyby wówczas się o tym dowiedział nasz elektorat, toby nas rozszarpał. Ale taka była rzeczywistość. Jestem z Donaldem Tuskiem na „ty” od lat, a w rządzie PiS nie byłem z nikim na „ty” - podkreślił.
Giertych: Jak PiS dojdzie do władzy, będziemy mieli konflikt ze wszystkimi krajami
Choć zaprzecza doniesieniom, jakoby miał objąć urząd po Bartłomieju Sienkiewiczu, nie wyklucza startu w wyborach parlamentarnych. Gdyby jednak PiS doszedł do władzy, mógłby zostać nawet ministrem. - Dla ratowania ojczyzny mógłbym zostać ministrem. Dramatem byłoby, gdyby był rząd Kaczyńskiego - mówił. Ratowaniem ojczyzny nazywa m.in. ochronę przed Antonim Macierewiczem jako ministrem spraw wewnętrznych i Anną Fotygą jako minister spraw zagranicznych. - Mielibyśmy konflikt z Niemcami, z Rosją, z Ameryką, ze wszystkimi krajami - mówił.