Dosyć niespodziewanie dowiedzieliśmy się od Komisji Europejskiej, że tzw. podatek od supermarketów jest niezgodny z prawem europejskim i w związku tym konieczne są zmiany jego w konstrukcji, a na razie Polska nie może go pobierać - pisze Zbigniew Kuźmiuk.
Przypomnijmy tylko tzw. podatek od supermarketów obowiązuje zaledwie od kilkunastu dni a już w niektórych mediach ukazały się artykuły jaki on będzie szkodliwy zarówno dla klientów, a także dostawców do sklepów wielkopowierzchniowych.
Podatek ma być bowiem przerzucany na ceny oferowanych towarów i wtedy jego ciężar poniosą klienci sklepów, albo też supermarkety mają wymuszać dodatkowe obniżki cen u swoich dostawców i wtedy to ci ostatni poniosą jego ciężar.
Tyle tylko, że handel detaliczny cechuje niesłychana walka konkurencyjna (o czym świadczy chociażby bezpardonowa walka na upusty prowadzona w ostatnim okresie przez dwie wielkie sieci Lidl i Biedronka emitujące ogromne ilości reklam na ten temat), więc to przerzucanie ciężaru tego podatku na klientów nie jest wcale takie oczywiste.
Z kolei przerzucanie ciężaru tego podatku na dostawców także nie będzie możliwe po przyjęciu przez Parlament ustawy dotyczącej nieuczciwych praktyk handlowych.
W Sejmie rozpoczną się niebawem prace nad projektem ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi (rząd przyjął ten projekt 19 lipca i skierował go do Sejmu), która wprowadza wysokie kary finansowe za stosowanie przez handel nieuczciwych praktyk handlowych wobec dostawców (nawet do 3% wartości ich obrotów z roku poprzedniego).
Przypomnijmy także, że nowe obciążenie podatkowe ma na celu zdaniem rządu, oprócz przyniesienia dodatkowych dochodów podatkowych do budżetu, także wyrównanie szans pomiędzy wielkimi sieciami i sieciami dyskontów, a mniejszymi przedsiębiorstwami handlowymi, a także wsparcie dla rodzimych producentów żywności, którzy sprzedają swoje produkty głównie w lokalnych sklepach małych i średnich przedsiębiorstw.
Podatek ma również na celu doprowadzenie do efektywnego opodatkowania sieci wielkopowierzchniowych, które unikają pełnego opodatkowania w Polsce, transferując część zysków za granicę, a w konsekwencji powstrzymania ekspansji sklepów dyskontowych i wielkich zagranicznych sieci sklepowych.
Bowiem jeszcze w 2008 sklepy małoformatowe w Polsce stanowiły jeszcze 51% wszystkich placówek handlowych, a według szacunków na koniec 2015 roku tego rodzaju sklepy stanowiły już tylko 37% wszystkich sklepów.
W tym roku rząd spodziewał się około 0,5 mld zł dodatkowych wpływów budżetowych z tytułu tego podatku, wpływy całoroczne zostały w związku z tym oszacowane na blisko 2 mld zł.
Po tej decyzji KE, zawieszającej stosowanie tego podatku, polski rząd zdecydował się zmodyfikować jego konstrukcję, przy czym nie uważa on, że podatek obciąża przede wszystkim podmioty zagraniczne.
Ingerencja KE w polski system podatkowy w związku z tzw. podatkiem od supermarketów jest na tyle bulwersująca, że trudno znaleźć racjonalne uzasadnienie dla tej decyzji.
KE nie przeszkadza istniejący od wielu lat system zróżnicowanych dopłat bezpośrednich w rolnictwie (wyższe w państwach Europy Zach. niższe w państwach Europy Wsch.), natomiast okazuje się, że opodatkowanie handlu wielkopowierzchniowego w Polsce, różnicuje pomoc publiczną.
Zobaczymy jak potoczą się rozmowy z Komisją w tej sprawie ale jeżeli będzie się ona upierać i blokować wprowadzenie tego podatku w naszym kraju, to powinniśmy zaskarżyć tę decyzję do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.