Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego zatajenia prawdy w oświadczeniach majątkowych Michała Kamińskiego jako posła do Parlamentu Europejskiego. Według mediów miał on nie wpisywać do nich zegarka wartego ok. 37 tys. zł.
– 1 kwietnia wszczęto śledztwo w sprawie zatajania prawdy w okresie od 2009 r. do 2014 r. w sporządzanych w tym okresie oświadczeniach majątkowych złożonych marszałkowi Sejmu RP przez Michała Kamińskiego jako posła do Parlamentu Europejskiego, poprzez nieumieszczenie w nich informacji o posiadaniu ruchomości o wartości powyżej 10 tys., w postaci zegarka marki Paul Picot o wartości szacunkowej 37 tys. zł – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.
Art. 233 Kodeksu karnego przewiduje za to karę pozbawienia wolności do lat 3.
W marcu CBA ogłosiło, że rozpoczęło kontrolę oświadczeń majątkowych Kamińskiego. – Cieszę się, że CBA wszczęło to postępowanie sprawdzające, bo jestem przekonany, iż pozwoli to rozwiać wszelkie wątpliwości, które ktokolwiek mógł mieć, wokół moich prawdziwych, składanych regularnie i rzetelnie oświadczeń majątkowych. Udzieliłem wszelkich pełnomocnictw CBA do dostępu do moich kont bankowych, dla sprawdzenia wszystkich operacji finansowych. Zrobiłem to zarówno ja, jak i moja żona z własnej nieprzymuszonej woli – mówił wtedy Kamiński.
Jest on obecnie sekretarzem stanu w KPRM, szefem Centrum Informacyjnego Rządu. Media twierdziły, że Kamiński nie umieszczał w oświadczeniach zegarka wartego 37 tys. zł - miał go wpisać dopiero do ostatniego oświadczenia, mimo że miał go posiadać już od kilku lat. Kamiński komentował, że są to informacje nieprawdziwe, bo w trzech oświadczeniach majątkowych wpisywał, że posiada zegarki, a w ostatnim doprecyzował ich wartość. Premier Ewa Kopacz mówiła w lutym: "Pan minister Kamiński twierdzi, że ujawniał te swoje zegarki, nie precyzował dokładnie ile, który kosztował".
Z powodu pominięcia w oświadczeniu zegarka, z polityki odszedł b. minister i b. poseł Sławomir Nowak. W listopadzie ub.r. został nieprawomocnie skazany za to przez Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście na 20 tys. zł grzywny. Nowak zapowiedział apelację.