Kiedyś mawiano, że dżentelmenem jest ten, kto potrafi opisać piękną kobietę bez użycia rąk. Czasy te jednak minęły, i dzisiaj, by zaliczyć się (najczęściej samemu) do elity wystarczy przy...ić znienawidzonej władzy. Jest to tym łatwiejsze, gdy wie się, że władza nie odpowie tą samą monetą. Mówi o tym, bez zbytniego skrępowania dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie Andrzej Seweryn. Bogaty, choć specyficzny język tego "artysty" mieliśmy okazję poznać kilka miesięcy temu, gdy nagranie jego prywatnej (jak później zapewniał) wypowiedzi, trafiło do sieci dzięki Tomaszowi Lisowi.
"Drogie dziecko, pamiętaj, twoim zadaniem jest im przyp***ć. Jesteś młody, na razie nie rozumiesz, co do ciebie mówię, ale szybko zrozumiesz, jak będziesz miał kilkanaście lat albo wcześniej, zrozumiesz komu trzeba przyp***ć. I nie zważać na nic! - mówi aktor na filmie i dodaje, że "tym wszystkim Trumpom, Kaczyńskim, Orbanom pier***m trzeba przyp***ć".Żadnych dialogów chrześcijańskich, żadnego tam, wiesz, rozumienia, debaty, porozumienia. Nie, k***a! Przyp***ć. Faszystom trzeba przyp***ć, a nie dyskutować z nimi" - kończy monolog artysta, w życiu zawodowym dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie, placówki prowadzonej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Szef tego resortu prof. Piotr Gliński z klasą skomentował "dzieło" ulubionego artysty lemingów.
- Wiedziałem, jakie poglądy ma pan Seweryn. Nie są one dla mnie zaskoczeniem. Zaskoczeniem jest fakt, że wyraża je w taki właśnie sposób. Mogę też powtórzyć: gdy do mnie przychodził po pieniądze, to nie mówił, że mnie nienawidzi - stwierdził minister w wypowiedzi dla tygodnika "Sieci".
Sam Seweryn skomentował słowa ministra krótko: "No comments". Tak mówi się zwykle wtedy, gdy nie ma się nic sensownego do powiedzenia.
Po kilku miesiącach Seweryn postanowił jednak szerzej odnieść się do swojego "monodramu" i treści w nim zawartych.
- Słyszę też, że ktoś mógł potraktować to, co powiedziałem jako namawianie do przemocy, bo użyłem słowa przypier...ć. Z całym szacunkiem, ale to tak, jakby traktować słowa zawarte w ośmiu gwiazdkach jako zaproszenie do seksu. To, co powiedziałem żyje swoim życiem, nie mam na to wpływu. Z drugiej strony, wielu ludzi identyfikuje się politycznie z tymi słowami. Spotykam się nawet z gratulacjami - wyznał skromnie celebryta w rozmowie z Magdaleną Rigamonti w Onecie. - Mogę głosować na kogo chcę, bo to gwarantuje mi moja konstytucja. I już nie będę milczał, ba, będę krzyczał, co myślę o tej władzym - rozkręcał się coraz bardziej.
Jak widać nawet dobry aktor jest zerem bez dobrego reżysera. A takiego w tym przypadku zabrakło. Może znajdzie się taki, gdy będzie trzeba - po 15 października - ćwiczyć jednoaktówkę pt. "Seweryn zabiega o kasę u ministra Glińskiego".
I na koniec przypomnijmy dzieło literackie Seweryna - wiernopoddańczy, wręcz lizusowski list skierowany do oberszefa komunistycznej bezpieki Czesława Kiszczaka. Tak "obrońca demokracji i wróg faszystów z PiS" pisał do komunistycznego zbrodniarza.
"Wielce Szanowny Panie Premierze. Pragnę podziękować Panu z całego serca za Pana niezwykły list, który sprawił mi wiele radości. Dziękuję za znalezienie czasu, aby obejrzeć "Ryszarda III", później zaszczycić mnie Pańskim komentarzem. Wyobrażam sobie bowiem, jak bardzo jest Pan zajęty" - pisał w wiernopoddańczym tonie Seweryn do Kiszczaka w 1990 r. "Cieszy mnie niezmiernie Pańska pozytywna ocena pracy reżysera przedstawienia, kolegów, jak również mojej pracy. Proszę mi wierzyć, że Szekspir jest tak wielkim dramaturgiem i poetą, iż jego postaci, sytuacje dramatyczne, głębia problematyki i wzorowe wręcz konstrukcje dramaturgiczne, unoszą po prostu aktora, kierując jego intelekt, emocje i ciało. Tak "uskrzydlonemu" aktorowi łatwiej zagrać Hamleta, niełatwo zaś Jana z "Pierwszego dnia wolności". Porównanie nieco uproszczone, ale chyba słuszne. Nie kryję również Szanowny Panie Premierze, że inny aspekt pana listu napełnił mnie radością i nadzieją. Sposób, w jaki mówi Pan o problemie władzy, Pańskie refleksje na temat samego Ryszarda, tak mi bliskie, są, jak sądzę, jeszcze jednym dowodem na to jak wiele zmieniło się w naszym kraju. Obserwując to wszystko, co dzieje się w Polsce, i zdając sobie sprawę z grożących nam niebezpieczeństw, pragnę wyrazić mój najgłębszy szacunek dla tych, którzy decydują dziś o losach naszej Ojczyzny" - rozpływał się Seweryn, który karierę publiczną rozpoczynał w komunistycznym "harcerstwie" - tzw. "drużynach walterowskich", "polskiej" odmianie sowieckich pionierów.
Za portalem niezalezna.pl przypominamy też, że w 2010 r. - na fali polsko-rosyjskiego "resetu" - Seweryn podpisał się pod apelem o pojednanie Polski z putinowską Rosją, oraz o zapalenie zniczy dla sowieckich żołnierzy.
Może po pieniążki na Teatr Polski uda się pan teraz, panie dyrektorze, do Putina? W sumie nazwy Teatr Polski i Teatr Putina zaczynają się od tych samych liter.