Burza, kora rozpętała się wokół nowelizacji prawa oświatowego, świadczy o tym, że proponowane zmiany trafiły w sedno problemu, jakim jest groźba demoralizacji dzieci i młodzieży – uważa minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. - Tak dużej burzy związanej z projektem noweli ustawy oświatowej nie spodziewałem się. Prosty przepis, który nakazuje każdej organizacji pozarządowej przedstawienie treści zajęć, jakie będą przekazywane uczniom, spowodował tak ogromne emocje — powiedział Czarnek.
- To tylko świadczy o tym, że trafiliśmy w samą dziesiątkę problemu, który istnieje, a nazywa się rewolucją kulturową i seksualną. Przedstawiciele części opozycji, tego świata neomarksistowskiego, lewackiego byli przekonani, że ten pochód przez instytucje, który im się w wielu miejscach udał, będzie miał również prostą ścieżkę w szkołach. Tymczasem prosty przepis, który nakazuje każdej organizacji pozarządowej przedstawienie treści zajęć, informacji, które będą przekazywane uczniom, spowodował tak ogromne emocje. To tylko świadczy o tym, że naprawdę dzieciom i młodzieży w Polsce groziło ogromne niebezpieczeństwo ideologizacji i niestety również demoralizacji — zauważył Czarnek w wywiadzie dla wPolityce.pl.
Czytaj: „Dziennikarski poker”. Reforma edukacji chroni dzieci przed demoralizującymi treściami
Jak zaznaczył minister, „opozycja pod hasłem »wolność« chce zniewalać szkoły”. - Tak jak pod hasłem „tolerancja” jest absolutnie nietolerancyjna wobec przedstawicieli świata konserwatywnego. Tak jak pod hasłem „antydyskryminacja” jest dyskryminująca w stosunku do na przykład chrześcijan w Polsce. To są stałe praktyki. Słowa nic nie znaczą. One są kłamliwie używane. Neomarksizm i ideologia właśnie z tego wypływająca ma to do siebie, że nie chce wolności, brzydzi się wolnością, nie chce dyskusji na argumenty, bo i tak na argumenty przegrywa, dlatego chce usuwać z dyskusji i z tej przestrzeni publicznej wszystko, co ewentualnie by jej zagrażało – podkreślił szef resortu oświaty.