Wizyta śp. Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 roku nie została w odpowiedni sposób zabezpieczona przez polskie służby. Były wiceszef Biura Ochrony Rządu uważa, że wina za to spoczywa przede wszystkim na stronie rosyjskiej. – Rosjanom nie zależało na dobrej współpracy z naszymi służbami – podkreślał w Telewizji Republika płk. Tomasz Grudziński.
Były wiceszef BOR opowiadał o wizycie polskiej delegacji, do której miało dojść 10 kwietnia 2010 roku, w kontekście ostatniego pobytu w Polsce prezydenta USA.
– Wszystkie służby, które przyjeżdżają do obcego państwa, współpracują z tamtejszymi służbami – mówił Grudziński. Podkreślał, że w przypadku wizyt delegacji innych krajów w Polsce, nasze służby starają się współpracować jak najlepiej. Dodawał, że przygotowania do wizyty Baracka Obamy trwały kilka miesięcy – do Polski przywieziono z USA sztab ludzi oraz mnóstwo najnowocześniejszego sprzętu.
Grudziński przyznał też, że taka demonstracja siły to „mądre działanie”. Podobnie zabezpieczają wizyty swoich głów państwa Francuzi, Anglicy, a także Rosjanie. – Ilość ludzi i sprzętu w przypadku Rosji i Stanów Zjednoczonych jest porównywalna – przyznawał były wiceszef BOR.
Tymczasem – według Grudzińskiego – strona rosyjska utrudniała polskim służbom zabezpieczanie wizyt śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. – Rosjanie odmówili nam przy pierwszej wizycie samochodów pancernych, za drugim razem lotniska i nie poszły za tym żadne noty dyplomatyczne – przypomniał.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Jest decyzja UEFA. Większa kasa dla polskich klubów
Scholz na straży niemieckich interesów czy blokuje wolny rynek? Kanclerz sprzeciwia się przejęciu Commerzbanku przez UniCredit
Bilans powodzi. Potężne straty na Dolnym Śląsku i Ziemi Lubuskiej
Golińska: zaproszenie von der Leyen miało wymiar PRowy, miało pokazać, że Tusk jest słuchany