Błasik: Patrząc na ten pomnik, widzę mojego męża kroczącego po stopniach Tupolewa, tuż za parą prezydencką
Gościem red. Doroty Kani oraz Ryszarda Gromadzkiego w mobilnym studiu Telewizji Republika na Placu Józefa Piłsudskiego była Ewa Błasik, wdowa po tragicznie zmarłym, śp. Andrzeju Błasiku, dowódcy sił powietrznych. – Mój mąż był człowiekiem wielkiego honoru. Nie pozwoliłby aby wyłącznie wdowa broniła wszystkich tych, którzy nie mieli już takiej możliwości. Pękały nam serca, to były tortury, które działy się publicznie. Do tej pory stacje, które niszczyły mojego męża, nie przekazują nowych faktów – mówiła.
Ostatnie osiem lat
– Byłam w ogromnym szoku, tak jak pozostałe rodziny. Jestem żoną pilota i w mojej podświadomości wciąż obecny był lęk. Wykonywał trudne zadania. Zrzucał bomby, odpalał rakiety, jednak zawsze bezpiecznie wracał do domu. Nigdy nie myślałam, że zginie jako pilot samolotu pasażerskiego. To niewyobrażalna tragedia, ogromne przeżycia i potężny ciężar walki o prawdę. To nigdy nie powinno się zdarzyć. Honor, godność nieżyjącego generała, to sprawa niezwykle istotna. Jak patrzę o czym dziś mówią, że nie pasuje im miejsce pomnika, itd. odcinam się, nie zasługują na moją uwagę – rozpoczęła.
Słodko-gorzki dzień
– Cieszę się, że po ośmiu latach polska elita "doczekała się" wartościowego upamiętnienia. To miejsce dla mnie szczególne. Przychodziłam na Plac Piłsudskiego razem z dziećmi. Tutaj też padły znamienite słowa nasza ojca świętego Jana Pawła II "Niech zstąpi Duch Twój(…)". Patrząc na ten pomnik, widzę mojego męża kroczącego po stopniach Tupolewa tuż za parą prezydencką. Wyobrażam sobie, że są to schody do nieba. Jestem myślami bliżej męża, wszystkich ofiar tej tragedii. Wybrano niezwykłe miejsce, w pełni na nie zasługują – kontynuowała. – Mam nadzieję, że niedługo doczekamy się też pomnika śp. prof. Lecha Kaczyńskiego – dodała.
Oliwa do ognia
– Gdyby wciąż żył, wszystkim kłamcom uprzykrzyłby życie. Sięgając pamięcią, widać jak proste i prymitywne były te wybujałe "fakty". Mój mąż był człowiekiem wielkiego honoru. Nie pozwoliłby aby wyłącznie wdowa broniła wszystkich tych, którzy nie mieli już takiej możliwości. Pękały nam serca, to były tortury, które działy się publicznie. Do tej pory stacje, które niszczyły mojego męża, nie przekazują nowych faktów. Tzw. eksperci z komisji Millera według swojej wizji napisały raport, który nie miał nic wspólnego z rzeczywistością. Nie mogę się doczekać, aż raport komisji Millera zostanie unieważniony. To wyłącznie stek bzdur – stanowczo podkreśliła.
Co dawało siłę?
– Niewielu oficerów WP miało odwagę do mnie zadzwonić i wesprzeć. Gdy zmieniła się władza, wszyscy są przy mnie. Przede wszystkim modlitwa. To dawało mi nieprawdopodobną siłę. Pamiętałam o innych, którzy również byli szykanowani. Wiedziałam, że jeśli się ugnę, nikt więcej nie stanie w obronie mojego śp. męża. Moje dzieci czytały w nagłówkach gazet o obrażeniach mojego męża. Czy ludzie, którzy to publikowali, mieliby dziś odwagę spojrzeć mi w oczy? Czy to w ogóle ludzie? – pytała.
– Wielki szacunek dla pana ministra Antoniego Macierewicza, który jak lew bronił prawdy. Stanął w imieniu rodzin, które pozostawiono same sobie. Moja rodzina była pod ogromnym ostrzałem – wyraźnie podkreśliła ogromną rolę byłego ministra obrony narodowej.
NATO i Wojsko Polskie
– Amerykańscy generałowie byli niezwykle blisko ze mną. Szanowali mojego męża. Był generałem, które potrafił przejść transformację. Wprowadził lotnictwo na właściwe tory. Byłam z niego niezwykle dumna. W 2010 roku upamiętniali go amerykańscy generałowie, kiedy równoległe w Polsce prowadzono oszczerczą kampanię na jego temat – przywołała bolesne wspomnienia.
Gdzie w tym wszystkim dzieci?
– Tego się nie da opowiedzieć. Dzieci piekielnie cierpiały. Jedynemu synowi mojego męża pękało serce. Obecnie doświadczamy pewnego zwycięstwa. Niebawem na świat przyjdzie mój wnuk. Będzie nosił imię po tragicznie zmarłym dziadku.. Największą ulgę czułam, gdy byłam z dziećmi na ziemi świętej. Ogromna wiara, modlitwa i wsparcie wspaniałych ludzi przeniosło góry. Nie poddaliśmy się jako rodzina. Będziemy dalej wspierać Polaków, którzy wciąż cierpią. Doświadczyliśmy wiele, ale nadal pragniemy, aby w Polsce żyło się godnie. To co prezentował własną postawą Donald Tusk… nie tędy droga – podsumowała.