Binienda: Grożą amerykańskim naukowcom, którzy pracują przy Tu-154M!
W tym tygodniu amerykańscy naukowcy z National Institute For Aviation Research z uniwersytetu stanowego w Wichita w Kansas rozpoczęli pracę w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim nad stworzeniem wirtualnego modelu Tu-154M. Prace, prowadzone m.in. wewnątrz bliźniaczego Tupolewa nr 102, będą miały fundamentalny wpływ na kontynuowane przez podkomisję smoleńską badania katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. Wiesław Bienienda zdradził Telwwizji Republika, że Amerykańskim naukowcom, którzy pracują przy Tu-154M wysyłane są maile z pogróżkami.
– Na pewno nie było błędu pilota jeśli chodzi o TU-154 M. Lewe skrzydło za pomocą detonacji eksplodowało. Wiemy, że to był profesjonalny ładunek wybuchowy. Jeżeli chodzi o wybuch moglibyśmy zakończy dzisiaj. My już dziś wiemy dlaczego zginęli ludzie – powiedział dla Telewizji Republika Wiesław Binienda wiceprzewodniczący podkomisji ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego w Smoleńsku.
– Wykorzystujemy najnowsze możliwości najlepszej instytucji na świecie. Prokuratura nam zazdrości. Badanie polega na tym, że buduje się cały samolot, który jest rekonstrukcją 1:1 z każdym detalem oryginału. Jeżeli się z tą dokładności zaprogramuje cały samolot z każdym detalem, łącznie z apteczką, każdym nożem i widelcem jest możliwe poznać co się stało. Ten model robiony jest w komputerze – mówił Binienda.
– Jestem jedną z tych osób, która rozwija tę technologię. W NASA użyliśmy pierwszy raz tych badań. Odtworzyliśmy wahadłowiec - Columbia. Dzięki temu dowiedzieliśmy się co uszkodziło jego skrzydło – dodał.
– Praca nasza rozpoczęła się na początku ubiegłego roku. Najpierw mierzone były wszystkie, poszczególne grubości danych materiałów. Piątka inżynierów pracuje teraz nad budową tego modelu cyfrowego. Na koniec przyszłego tygodnia jest nadzieja, że zbiorą wszystkie dane. wtedy wrócą do Stanów Zjednoczonych i będą je przetwarzać na powierzchnię. Jeśli czegoś im zabraknie - WAT będzie pomagać tutaj na miejscu – podkreślił.
– Kiedy odtworzony zostanie model. Można będzie robić eksperymenty wirtualne. Najpierw chcemy odtworzyć upadek w ziemię i zobaczyć na ile części ten samolot się rozbije – czy na 60 tysięcy czy na 4, bo to jest różnica!
– Każdy wypadek samolotowy wymaga sprawdzenia. Na pewno nie było błędu pilota jeśli chodzi o TU-154 M. Lewe skrzydło za pomocą detonacji eksplodowało. Wiemy, że to był profesjonalny ładunek wybuchowy. Jeżeli chodzi o wybuch moglibyśmy zakończy dzisiaj. My już dziś wiemy dlaczego zginęli ludzie. Ten wirtualny eksperyment będzie w raporcie końcowym załączony. Jeżeli nie będzie żadnych opóźnień, to w marcu 2019 roku będziemy mieli raport końcowy. Nie ścigamy się z nikim, chcemy zrobić dobrą prace – zaznaczył.
– Nie potrzebujemy wraku. Zrobiliśmy ogromną pracę, aby go odtworzyć. Oczywiście gdybyśmy go wcześniej mieli wiele by nam to ułatwiło. Wraku potrzebujemy w kraju, aby służył on Polsce.
– Za pomocą rekonstrukcji jakie stworzyliśmy wiemy, że żadne drzewo nie spowodowałoby takich uszkodzeń. Mamy dowody na eksplozję. Absolutnie mamy pewność, że to były materiały wybuchowe - powiedział Binienda.
Zaskakującą i niepokojącą informacją były groźby jakie docierają do amerykańskich naukowców. Wszystko przez prace nad Tu-154M. Binienda podkreśla, że w Ameryce wiedzą czego można się spodziewać i to nie są żarty. Powiedział również, że nie dadzą się zastraszyć i prace nad katastrofą w Smoleńsku będą kontynuowane.
Okazuje się, że wśród nadawców maili znaleźli się m.in. lansowani przez mainstreamowe media "eksperci" - prof. Paweł Artymowicz oraz Michał Setlak.
Materiał Gazety Wyborczej o rzekomej opinii
– Nie było generała Błasika w kabinie! Mamy zdjęcia, gdzie ciało generała leży ręka w rękę z innym pasażerem. Prokuratura również ma te zdjęcia, mogą powiedzieć, że jego tam nie było. Są na to dowody! My jesteśmy w środku wojny informacyjnej. W Ameryce wiedzą czego można się spodziewać i to nie są żarty - zakończył Wiesław Binienda.