Bielan wspomina 13 grudnia 1981 roku: to jeden z najbardziej ponurych dni naszej historii. Polacy wyrządzili to Polakom
Gościem red. Ryszarda Gromadzkiego w programie Telewizji Republika "W Punkt" był wicemarszałek Senatu Adam Bielan. – Dziesiątki osób zamordowano; straciliśmy pokolenia wykształconych, mądrych, których wypchnięto poza granice naszego państwa – wspominał polityk. Dodał, że jest prawdopodobnie ostatnim pokoleniem, które pamięta stan wojenny.
Złamane życiorysy milionów Polaków, tysiące osób internowanych, dziesiątki zamordowanych, a także odsunięta na wiele lat wizja prawdziwej wolności – takie realia przyniósł stan wojenny. Oficjalnie miał uchronić Polskę przed sowiecką interwencją wojskową, jednak prawdziwym powodem było utrzymanie władzy przez komunistów. 13 grudnia 1981 r., zamiast popularnego "Teleranka" na ekranie pojawił się komunistyczny generał Wojciech Jaruzelski i ogłosił powołanie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON). Zdelegalizowano Solidarność, wprowadzono godzinę policyjną, zakazano organizowania jakichkolwiek strajków i manifestacji, a także zmilitaryzowano zakłady pracy. Stan wojenny trwał 586 dni. W tym okresie podczas manifestacji życie straciło co najmniej 56 osób, a ponad 10 tys. internowano.
– Ten dzień będzie nas dzielić. Był to jeden z najbardziej ponurych dni w naszej historii. Dziesiątki osób zamordowano; straciliśmy pokolenia wykształconych, mądrych, których wypchnięto poza granice naszego państwa. Polacy wyrządzili to Polakom – rozpoczął polityk.
– Bohaterowie czy ofiary stanu wojennego nie mogą się doczekać upamiętnienia. Tym bardziej w stolicy Polski. Platforma skręca w stronę relatywizacji historii – mówił w odniesieniu do uchyleń zarządzeń wojewody.
Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał w piątek wyroki WSA o uchyleniu 44 zarządzeń wojewody zmieniających nazwy ulic w Warszawie w związku z ustawą dekomunizacyjną - w tym ws. zmiany al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. Uchylenia zmian tych nazw są więc prawomocne.
– Opozycja ma prawo żądać zmian, odwołań z konkretnych stanowisk. W tym przypadku nie widzę jednak podstaw do takich działań. Z kręgu WSI wywodzili się założyciele SKOKU Wołomin. Zarzucanie nam udziału w tej aferze jest zdumiewające – oponował.
– Opozycja podtrzymywała, że jeśli Zjednoczona Prawica zrealizuje program 500+ to w Polsce będzie "druga Grecja". Na cele społeczne wydajemy ok. dwa razy więcej, niż na sam program ww. Obecnie to niemal 50 miliardów złotych rocznie. Zauważamy również spadek deficytu Polski. Wszystko to pokazuje, jak wielkie pieniądze wyprowadzano z VAT-u – wskazał na afery sprzed lat.
– Prasa ekonomiczna biła na alarm, ukazywała mechanizmy wyprowadzania podatku. Z zapisu rozmowy Pawła Grasia wiemy, że na szczytach władzy była pełna świadomość co do tych procederów. Dopiero nasz rząd, pani Beaty Szydło, później Mateusza Morawieckiego, zażegnała ciągłe drenowanie pieniędzy – podkreślił Bielan.
Red. Gromadzki zasugerował jednak, że pomimo obszernej wiedzy dot. przekrętów sprzed lat, wciąż nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności przytłaczającej większości odpowiedzialnych za wielkie straty. – Nie mamy wpływu na działanie prokuratury. Jako politycy, nie wpływamy na ich działania. Jestem przekonany, że w niedalekiej przyszłości – podsumował.