– Niekomfortowy jest opłatek z ludźmi, których się nie zna, a trzeba im składać dość intymne życzenia. Tak naprawdę jest to często rytuał, przy którym ludzie się męczą i chcą, żeby jak najszybciej to zakończyć – powiedział Robert Biedroń w wywiadzie dla portalu Onet.pl.
Robert Biedroń wyraził również swoje ubolewanie z powodu reakcji mainstreamu na jego wejście do wielkiej polityki.
– Byłem dla nich dobry, kiedy byłem miłym gejem, pijącym wodę z kranu w Słupsku, jeżdżącym na rowerze, dbającym o zwierzęta… I nagle, kiedy powiedziałem, że wchodzę do wielkiej polityki, okazało się, że jestem najgorszym prezydentem! Nic mi się nie udało! Katastrofa!
Kandydat na prezydenta przywołał również słowa mieszkańców Suwalszczyzny niezadowolonych z działań polityków Platformy Obywatelskiej.
– Wy mówicie, że mamy bronić demokracji, broniąc Trybunału i Sądu Najwyższego? A gdzie byli posłowie PO, kiedy zabierali nam szkołę, która jest symbolem demokracji w naszej małej ojczyźnie? My nigdy nie spotkamy na ulicy sędziego Trybunału czy sędziego Sądu Najwyższego. Ale codziennie na ulicy spotykamy zwolnionych nauczycieli z tej szkoły. I co im mamy powiedzieć? – pytali.
Pojawił się również temat dzielenia się opłatkiem. O dziwo, dla Roberta Biedronia opłatek jest... niekomfortowy i męczący.
– Niekomfortowy jest opłatek z ludźmi, których się nie zna, a trzeba im składać dość intymne życzenia. Tak naprawdę jest to często rytuał, przy którym ludzie się męczą i chcą, żeby jak najszybciej to zakończyć.