Grzegorz Turnau - muzyk z Krakowa, postanowił dołączyć do chóru hejterów z pod znaku KOD-u i publicznie pohejtować obecną polską, demokratyczną władzę. Za co? I tutaj pojawia się niespodzianka...
Turnau uraczył polskich intenrautów takim oto wpisem na swojej tablicy Facebookowej:
Szanowni, Drodzy,
jakiś czas temu przypiąłem magnesami do mojej ulubionej lodówki ten cytat.
Moje płyty i koncerty nigdy nie miały i nie będą miały politycznego podtekstu. Nie mam temperamentu politycznego i nie mam właściwie żadnych poglądów poza - jak powiedział Pan Słonimski - "Gdy nie wiesz, jak się zachować, na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie".
Czuję jednak potrzebę powiedzenia wprost: jestem przeciw temu, co dzieje się w polskim państwie. Dzięki ojcu poznałem książki Orwella, Koestlera, Weissberga-Cybulskiego już jako dziecko i potrafię sobie wyobrazić, czym był stalinizm. Żyjemy tylko w takich czasach, jakie sami sobie urządzamy. Ale urządzamy je też naszym dzieciom. Wnukom. Kotom i psom.
Nie udawajmy, że pada deszcz. Jesteśmy pokoleniem, dla którego świat jest kolorowy, nie czarno-biały. Mówię "my" - ale świadomie.
Nie bądźmy obojętni.
Polskie państwo rządzone przez Beatę Szydło to dla Turnaua jakaś forma stalinizmu, która ma wpływ na nasze dzieci, wnuki i co NAJGORSZE dla Turnaua, koty i psy. Co konkretnie poeta miał na myśli, sami musimy zrozumieć. Ważne jest to, że Polska dowiedziała się, że Grzegorz Turnau ... nadal żyje!