Bezapelacyjny sukces rządu Beaty Szydło! Polska jest w pierwszej piątce państw UE o najniższym poziomie bezrobocia
Jak podał w ostatnich dniach Eurostat stopa bezrobocia w Polsce na koniec lipca tego roku według tzw. metody BAEL (opartej na aktywności ekonomicznej ludzi) wyniosła 4,8% (835 tysięcy osób bezrobotnych) i należała do pierwszej piątki krajów o najniższym poziomie bezrobocia w UE - pisze Zbigniew Kuźmiuk.
Najniższe bezrobocie Eurostat odnotował w Czechach (2,9%), na drugim miejscu Niemcy -3,7 %, później maleńka Malta -4,1%, a na czwartymi i piątym miejscu ex aequo Polska i Holandia -4,8%.
Najwyższy z kolei poziom bezrobocia odnotowano w Grecji, która już 6 rok „wychodzi z kryzysu” w wysokości 21,7% i mającej ciągle poważne problemy gospodarcze Hiszpanii -.17,1%.
Przeciętna stopa bezrobocia we wszystkich 28 krajach UE wyniosła na koniec lipca 7,7%, natomiast z kolei średnia stopa w 19 krajach strefy euro była wyraźnie wyższa i wyniosła 9,1%.
2. Z kolei według GUS, (który podaje wysokość bezrobocia, jako odsetek bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wobec całej ludności cywilnej aktywnej zawodowo), na koniec lipca 2017 wskaźnik bezrobocia spadł do 7,1% i był to najniższy poziom tego wskaźnika od roku 1991, czyli początku przemian w Polsce, które skutkowały wręcz eksplozją liczby osób pozostających bez pracy.
Liczba zarejestrowanych bezrobotnych w połowie tego roku wyniosła 1,15 mln i przy tym tempie spadku bezrobocia, zmniejsza się ono w ostatnich miesiącach średnio o 50 tysięcy miesięcznie.
W związku z problemami pracodawców w znalezieniu pracowników w 2017 roku mieliśmy najwięcej ofert pracy dla cudzoziemców, stąd między innymi sięgająca już ponad 1,2 miliona liczba pracowników pochodzących z Ukrainy, którzy znaleźli mniej lub bardziej trwałe zatrudnienie w naszym kraju.
3. Taka sytuacja bardzo pozytywnie oddziałuje na zachowania pracodawców, którzy coraz częściej proponują nowym pracownikom (także tym już zatrudnionym) zatrudnienie na podstawie umowy o pracę.
Do niedawna jeszcze pracodawcy ze względu na niższe koszty najczęściej proponowali nowym pracownikom, zatrudnienie na podstawie nie umowy zlecenia, czy umowy o dzieło, czy też konieczność tzw. samozatrudnienia (pracodawca wtedy zleca usługę pracownikowi, który założył jednoosobową firmę).
W ten sposób w połowie roku 2017 na rynku pracy blisko 13 mln osób było zatrudnionych na podstawie umowy o pracę i był to najwyższy poziom od 2000 roku, od kiedy są dostępne dane GUS dotyczące form zatrudnienia.
4. Przypomnijmy także, że we wrześniu poprzedniego roku weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów o podwyżce „etatowej” płacy minimalnej na rok 2017 z 1850 zł do 2000 zł brutto, czyli aż 150 zł i w związku z tym konieczna była waloryzacja płacy godzinowej minimalnej z 12 zł na 13 zł od 1 stycznia tego roku (od stycznia 2018 roku minimalna płaca etatowa będzie wynosiła 2100 zł brutto, a minimalna stawka godzinowa 13,7 zł).
Z kolei podniesienie stawki godzinowej do 13 zł za godzinę brutto, było konieczne, ponieważ przy ustawowych 168 godzinach pracy miesięcznie daje wynagrodzenie w wysokości 2184 zł brutto miesięcznie i w związku z tym jest o 184 zł wyższe od minimalnego wynagrodzenia na podstawie umowy o pracę (ustalonego na rok 2017 w wysokości 2000 zł brutto).
Natomiast taka relacja pomiędzy tymi minimalnymi wynagrodzeniami (niższa płaca etatowa, wyższa godzinowa), zdaniem minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej, będzie zachęcała pracodawców zarówno publicznych jak i prywatnych do zatrudniania na podstawie umów o pracę, a nie umów zlecenia czy samozatrudnienia, bo te pierwsze będą jednak wyraźnie „tańsze”.
W ten sposób rząd premier Beaty Szydło kończy z dotychczasową ponad 25- letnią praktyką konkurowania przez Polskę tanią siłą roboczą i przy pomocy poziomu płacy minimalnej (etatowej i godzinowej), rozpoczyna proces wymuszania podwyżek płac zarówno w gospodarce jak i w sektorze budżetowym.
5. Na kolejną obligatoryjną podwyżkę płacy minimalnej będą, więc musieli zareagować w zasadzie wszyscy pracodawcy w tym szczególnie ci, którzy do tej pory wypłacali wynagrodzenia niewiele wyższe od wynagrodzenia minimalnego.
Trudno, bowiem sobie wyobrazić, żeby tacy pracownicy byli zaakceptować dotychczasowe wynagrodzenia w sytuacji, kiedy płaca minimalna w tym roku wzrosła o ponad 11%, a od stycznia 2018 roku wzrośnie o kolejne 5%.
Wszystkie te bardzo pozytywne tendencje na rynku pracy, wyróżniające Polskę także w Unii Europejskiej (pierwsza piątka krajów UE o najniższym poziomie bezrobocia), mają miejsce w ciągu pierwszych blisko już 2 lat rządzenia premier Beaty Szydło i są zapowiedzią kontynuowania tych tendencji także w drugiej połowie tego roku i w latach następnych.