Nadchodzące wybory samorządowe zaczynają przyprawiać o zawrót głowy. Zewsząd dobiegają przecieki, sprzeczne informacje. Wśród polityków już trwa zacięta bitwa o zakorzenienie się sylwetki kandydata w podświadomości wyborców. Adam Andruszkiewicz ciekawie analizuje ostatnie zachowania opozycji. Ma to sens?
Wpis na Twitterze w dużej mierze dotyczy osoby prezydenta Słupska, Roberta Biedronia. Poseł Wolnych i Solidarnych sugeruje, "że ktoś ewidentnie pompuje R. Biedronia na "nową jakość polityczną" i "lidera opozycji".
Poseł przewiduje też, jakie działania mogą przedsięwziąć politycy totalnej opozycji. "Plan może być taki: PO-N. idą po centrum, a Biedroń-SLD biorą lewicę" – przewiduje poseł.
Adam Andruszkiewicz, zapowiadający utworzenie nowej siły politycznej w Polsce, podsumowuje swój wpis, rozszerzając swoją mobilizację o Roberta Biedronia. "Zatem szykując mobilizację przeciw Tuskowi, zapewnię również należytą odpowiedź na projekt Biedronia" – podaje.
Czy Wy też widzicie, że ktoś ewidentnie pompuje R. Biedronia na "nową jakość polityczną" i "lidera opozycji"? Plan może być taki: PO-N. idą po centrum, a Biedroń-SLD biorą lewicę. Zatem szykując mobilizację przeciw Tuskowi, zapewnię również należytą odpowiedź na projekt Biedronia
— Adam Andruszkiewicz (@Andruszkiewicz1) 20 kwietnia 2018
Robert Biedroń włodarzem Polski
W programie "Onet Rano" Biedroń zapowiadał, że on będzie tym, który pozbawi Prawo i Sprawiedliwość władzy. – Kto odsunie PiS od władzy za dwa lata? Biedroń. Symbolicznie, to jest kwestia pewnych wartości – mówił.
Zapowiedział też, że czas najwyższy zażegnać duopol, " ten śmiertelny uścisk Kaczyńskiego i Tuska". – Jesteśmy ciągle wyniszczani tym konfliktem między Platformą Obywatelską i Prawem i Sprawiedliwością - dodał.
Polityk określił obecne czasy jako epokę poważnej zmiany. – Emmanuel Macron czy Justin Trudeau pokazali, że można robić politykę atrakcyjną, która łączy, a nie dzieli. Ludzie są już zmęczeni podziałami – mówił.
– Ludzie widzą, że muszą się starać i składać CV, a politycy wystarczy, że składają legitymację partyjną i dostają posadę. Ludzie widzą, że dostają 300 zł, a politycy 2,5 miliona złotych - mówił dalej Biedroń. - Politycy paśli się tak od 1989 roku, postsolidarnościowy etap powinien być już za nami – dodał.