Gościem red. Marcina Bąka w programie "Wolne głosy wieczorem" był poseł Wolnych i Solidarnych Adam Andruszkiewicz. – Obserwując zachowanie opozycji widać, że wielu ma problem z zagłosowaniem za tym projektem. To dla nich kłopotliwa sytuacja. Posłowie mogą zarabiać 2 tys. zł, poradzimy sobie. Ministrowie jednak powinni zarabiać znacznie więcej. Nie uprawiajmy demagogii. Musimy budować poważne państwo – przyznał gość.
Czy posłowie zarabiają za dużo?
– Pensja miała być ustawiana na wysokim szczeblu. Takie działanie miało zapobiec korupcji. Polacy stracili zaufanie do tego mechanizmu przez najnowszą historię. Za rządów PO-PSL wybuchały afera za aferą. Polacy nie wierzą, że nawet jeśli polityk zarabia dużo, nie będzie kombinował na boku – rozpoczął poseł.
Zabezpieczenie przed korupcją
– Trzeba się obawiać sytuacji, która ma miejsce na Ukrainie. Tam władze sprawują oligarchowie. Jestem przeciwnikiem całkowitej subwencji. Wówczas polityka zależna byłaby od biznesu. Ja zagłosuje za tym pomysłem. Pokaże, że mimo młodego wieku, nie przyszedłem do polityki się dorobić. Bardziej jednak przeżywamy to, że ktoś dostał wypłatę 30 tys. zł, aniżeli miliiardy wyparowanych złotych – wskazał absurdalne tendencje wśród społeczeństwa.
Ruch Prawa i Sprawiedliwości po "opozycyjnych billboardach" ruchem dobrym?
– Zdecydowanie tak. Obserwując zachowanie opozycji widać, że wielu ma problem z zagłosowaniem za tym projektem. To dla nich kłopotliwa sytuacja. Posłowie mogą zarabiać 2 tys. zł, poradzimy sobie. Ministrowie jednak powinni zarabiać znacznie więcej. Nie uprawiajmy demagogii. Musimy budować poważne państwo – otwarcie przyznał poseł.
– Być może będzie projekt ustawy, w którym wystąpią pewne widełki. Jestem z prowincji, nie wstydzę się tego. Prezes spółdzielni mieszkaniowej zarabiał 13 tys. zł. W ujęciu lokalnym, to potężne pieniądze – dodał.
Centralizacja sprzeczna z ideą wolnościowca
– To piękna idea, ale często niszczona. Nierzadko kombinuje się jak może. Rozumiem wolny rynek, ale nie rozumiem wielu "żerowisk", niewidzialnych rąk. 3 firmy komunikacyjne zarządzają jednym przewoźnikiem, ale każda z nich ma radę nadzorczą, gdzie wszyscy zarabiają 10-15 tys. zł. To jawny absurd – podał przykład.
Stop uprawiania demagogii
– Z nadzieją patrzę na premiera Morawieckiego. Pochodzi ze świata biznesu. Nie jest posłem, na pewno nie przyszedł do polityki dla pieniędzy. Zacznijmy stawiać na fachowców. Nie mam nic przeciwko temu, by Orlenem bądź KGHM-em zarządzał ekspert za 30 tys. zł. Otwarcie mówmy o tym, że są osoby zasłużone dla partii. Niech tam sobie uczciwie pracują, ale nie pchajmy ich do spółek skarbu państwa, bo na tym się po prostu nie znają – podsumował poseł Wolnych i Solidarnych Adam Andruszkiewicz.