Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie odrzucił skargę SKOK im. św. Jana z Kęt na decyzję Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie przejęcia tej kasy przez Alior Bank – poinformowała w komunikacie Komisja Nadzoru Finansowego.
Do Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) doręczono postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (...) o odrzuceniu skargi Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo–Kredytowej na decyzję KNF z dnia 14 sierpnia 2014 r. w przedmiocie przejęcia Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo–Kredytowej im. Św. Jana z Kęt przez Alior Bank SA – napisano w komunikacie KNF.
W pisemnym uzasadnieniu postanowienia sąd wskazał na brak legitymacji materialnoprawnej Kasy Krajowej do wniesienia skargi na decyzję KNF – podkreślono.
W sierpniu ub. roku KNF zdecydowała, że Alior Bank przejmie SKOK im. Św. Jana z Kęt. Kasa ta, mająca siedzibę w Rumi, miała trudności finansowe. Zgodnie z ustawą o SKOK w przypadku braku zgody innej kasy na przejęcie kasy lub braku możliwości przejęcia kasy przez inną kasę, KNF może podjąć decyzję o przejęciu kasy albo o przejęciu wybranych praw majątkowych lub wybranych zobowiązań kasy przez bank krajowy, za jego zgodą. Może też zdecydować o likwidacji danej kasy.
W połowie lipca nadzorca stwierdził, że w sektorze SKOK nie ma kasy, która mogłaby zrestrukturyzować SKOK im. Św. Jana z Kęt w sposób mogący zapewnić bezpieczeństwo zgromadzonych depozytów.
Sprawie SKOK-u im. św. Jana z Kęt poświęcone było wtorkowe posiedzenie sejmowej podkomisji zajmującej się sytuacją w spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych. Były zarządca komisaryczny w SKOK-u im. św. Jana z Kęt Teresa Stankiewicz-Haupa poinformowała posłów, że kasa ta w latach 2003-09 udzielała pożyczek dla osób fizycznych i osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą "bez oceny zdolności kredytowej", a przyjęte zabezpieczenia były nieadekwatne do wielkości wpłat. Ponad połowa pożyczek była przeterminowana. Kasa wykazywała w efekcie od 2008 r. stratę netto.
Zarząd SKOK im św. Jana z Kęt był trzyosobowy - relacjonowała komisarz. Prezes był kierowcą z zawodu i pracownikiem firmy budowlanej, drugim członkiem zarządu był jego syn, a trzecim "figurant" - przywoływany w sytuacjach, gdy trzeba było podjąć decyzję. Rada nadzorcza także składała się z trzech osób i były to osoby wskazane przez prezesa kasy.
Wszystkich pożyczek kasa udzielała według zmiennej stopy procentowej, natomiast depozyty były oprocentowane stałą stopą. – Ponad połowa członków kasy nie miała opłaconych udziałów, wielu nie zdawało sobie w ogóle sprawy, że są udziałowcami kasy – mówiła Stankiewicz-Haupa.
Mechanizm pozyskiwania udziałowców, jak relacjonowała komisarz, był następujący: ktoś chciał, by kasa udzieliła mu pożyczki, otrzymywał więc najpierw deklarację członkowską Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, potem deklarację udziałowca kasy, otrzymywał pożyczkę, a po jej ewentualnym spłaceniu niejednokrotnie zapominał o wypełnionych deklaracjach.
Prezydent zaskarżył ustawę o SKOK-ach do Trybunału Konstytucyjnego w czerwcu 2013 r. Chodzi o przepis, zgodnie z którym od decyzji Komisji Nadzoru Finansowego o przejęciu kasy nie ma odwołania, a sama decyzja jest prawomocna, nawet jeśli byłaby wydana niezgodnie z prawem. W TK znajdują się także wnioski przygotowane przez posłów i senatorów PiS.