Tusk nie jechał do Kijowa razem z innymi politykami, bo... przesadzili go Ukraińcy

Sporo szumu wywołała dziś informacja o tym, że Tusk podróżował do Kijowa w osobnym wagonie, a nie z przywódcami Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Jak właśnie ujawnił rzecznik MSZ, Paweł Wroński o "miejscówce" Tuska zadecydowała strona ukraińska.
Dzisiejsza podróż na Ukrainę to dla "naszego premiera" pasmo despektów. "Gumkowanie" Tuska przez niemieckie media, lekceważenie przez innych polityków w Kijowie, gdy z Tuskiem, niczym z trędowatym, nikt nie chciał poza protokołem rozmawiać, a nawet traktowano go jak powietrze, no i sama podróż koleją, którą lider koalicji 13 grudnia odbył w osobnym wagonie, a nie z innymi przywódcami Europy, do grona których, jak twierdzi - należy.
Początkowo spekulowano, że to sami towarzysze podróży nie życzyli sobie jego obecności w tym samym przedziale. Teraz wyszły na jaw, i to z polskiego MSZ, jeszcze bardziej deprecjonujące polskiego premiera fakty. "Taka sytuacja wyniknęła [pisownia oryginalna - przyp. red.] z tego, że pociąg podstawiała strona ukraińska", przekazał portalowi gazeta.pl rzecznik resortu Sikorskiego Paweł Wroński.
"Coraz lepiej. Znaczy coraz gorzej", skomentował na swoim profilu społecznościowym Zygfryd Czaban. Paweł Rybicki był jeszcze bardziej bezwzględny: "Że co? Ukraińcy kazali Tuskowi jechać osobno?", napisał internauta.
Źródło: Republika, gazeta.pl, x.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X