„Wyborcza” o „ciemnocie”, czyli jak liberalna pseudoelita właśnie obraziła miliony Polaków

We wczorajszym reportażu „Dużego Formatu” „Gazety Wyborczej” – czytamy o rzekomych lękach mieszkańców podlaskiej wsi przed ewentualną prezydenturą Rafała Trzaskowskiego. Sam tytuł i narracja o tej grupie wyborców wzbudza kontrowersje, a wisienką na pogardliwym torcie jest reakcja samych czytelników „Wyborczej”. Lawina komentarzy pod tekstem – od „kołtuna” przez „wsioki” po życzenia, by Podlasie odesłać „do Białorusi” – pokazuje skalę pogardy, jaką liberalna bańka żywi wobec prowincji. Oto jak „postępowcy” próbują przekonać rolnika, by zagłosował na ich kandydata: nazywając go „durniem”, „baranem parafialnym” i „ciemnotą”. Poniżej przyglądamy się najbardziej jaskrawym przykładom tego hejtu i zastanawiamy, co z tej piany wynika dla polskiej demokracji.
Maska spada – „ciemnota, zabobon i kołtun”
Zacznijmy od komentarzy, które błyskawicznie zdobyły najwięcej „lajków”. Użytkownik podpisany „Luck1972” triumfuje, że „Kołtun na prowincji ma się dobrze”. Chwilę później „145634” dorzuca: „Tępota i zacofanie”, a „axoloek” uzupełnia listę epitetów o „Ciemnotę i zabobon”. Każdy z tych wpisów został nagrodzony setkami kciuków w górę – a więc nie był pojedynczą wpadką, lecz głosem akceptowanym przez społeczność „Wyborczej”. Jak w takiej atmosferze miałby debatować rolnik z Jamiołek, którego dziennikarz rzekomo „wysłuchał z empatią”? „Wyborcza” publikuje tekst o dialogu, po czym sama pozwala, by pod nim kwitło jawne klasowe szyderstwo.
Podkręcając temperaturę, komentator „crx10lion” proponuje: „Najlepiej jak Podlaskie, Lubelskie i Podkarpacie przyłączy się do Białorusi albo od razu do ruskich”. To już nie żart, lecz jawne życzenie amputacji części terytorium Rzeczypospolitej – dlatego, że mieszkańcy tych regionów nie głosują tak, jak chciałaby warszawska lewica. Trudno o bardziej wyrazisty przykład tego, jak odklejona od rzeczywistości staje się stołeczna bańka, gdy zderzy się z realnymi poglądami wsi.

„Barany parafialne” i „żołnierskie słowa”
Wielu czytelników „Wyborczej” nie kryje odrazy do religii wsi. „nutka11.17” ogłasza, że rolnicy to „lud boży złożony z baranów parafialnych, wypasanych przez pastuchów kościoła katolickiego”. Zamiast rzeczowej polemiki – prymitywny, antyklerykalny bluzg. A gdy do dyskusji wkracza „Octostellae”, słownik puchnie o kolejne określenia: „debile”, „g*wnogłowi moherzy”, „śmierdzące spleśniałe móżdżki”. To język – zauważmy – który w innym kontekście „Wyborcza” zakwalifikowałaby pewnie jako „mowę nienawiści”. Tu jednak przechodzi bez reakcji moderatorów.

Kanapowi ekonomiści w poczuciu wyższości: „Oddajcie dopłaty!”
Jak refren powraca zarzut, że wieś „wyciąga rękę po unijne pieniądze, ale Unię nienawidzi”. „Bystra” nie rozumie „takiej ślepoty”, „wykon.” drwi z wiary, że „PiS będzie płacił dopłaty, nawet wyższe”, a „korkodyl_nilowy_nadrzewny” deklaruje bojkot mleka od producentów z Podlasia. Tyle że nikt z tych komentatorów nie spytał, czemu unijne dopłaty wciąż – mimo rzekomego „wrogiego nastawienia” – są w Polsce niższe niż w starej piętnastce. Łatwiej krzyczeć o „ciemnocie”, niż rzetelnie dyskutować o wyrównaniu dopłat, prawda?
„Edwin” ironizuje, że z ciemną karnacją „zasłabnie w polu i zostanie żywcem zakopany”. „Swensypool” nazywa mieszkańców wschodniej Polski „Pololrusami”, „szukającymi ruskiego miru”. Tak oto liberałowie, którzy na co dzień krzyczą o tolerancji, sami odmalowują Polaków jako rasistów – i to z geograficznego klucza. Kto mieszka „na Ziemiach Odzyskanych”, ten może liczyć na taryfę ulgową; kto żyje „na ścianie wschodniej”, staje się obiektem kpin, bo rzekomo „ciągnie go do Rosji”. Co z faktem, że to właśnie Podlasie i Lubelszczyzna po 24 lutego 2022 r. przyjęły setki tysięcy uchodźców z Ukrainy? Wyborcza-czytelnik woli nie pamiętać.

Pół żartem o drugim Jedwabnem
„arkadia” przestrzega, że gdyby w Jamiołkach pojawił się Żyd, „drugie Jedwabne by mu uczynili w imię Jana Pawła II”. Tak wygląda postępowość według „Wyborczej”: rzucanie najcięższymi historycznymi oskarżeniami na wyrost, bez żadnych danych ani kontekstu. Co gorsza, w tym samym wątku nikt nie protestuje. Antykatolicki stereotyp, antywiejski przy okazji – i cisza.
Czytając powyższe wpisy, trudno oprzeć się wrażeniu, że stołeczna inteligencja odziedziczyła po XIX-wiecznych pozytywistach pogardę dla „ciemnego ludu”. Problem w tym, że to nie rok 1880, a 2025. Zamiast „pracy u podstaw” mamy jazgot klasowych uprzedzeń: wystarczy wejść na dowolny live-chat „Wyborczej”, by zobaczyć, jak łatwo wylać pomyje na „wieśnioka”, „wsioka”, „watra” czy „g*wnogłowego mohera”. To retoryka, która nie buduje żadnych mostów – przeciwnie, cementuje rowy między metropolią a gminą.

Hipokryzja roku: „Walczymy z hejtem, ale…”
Redakcja „Wyborczej” od lat prowadzi kampanie przeciw „mowie nienawiści”, publikuje poradniki dla nauczycieli, organizuje apele do polityków. Jednocześnie na własnym forum pozwala na nieprzebrany ściek obelg w stronę polskiej wsi. Owszem, pojawiają się ikonki „Zgłoś”, ale łatwo sprawdzić, że najbardziej wulgarne wpisy wiszą godzinami, zbierając setki polubień. Czy moderatorzy śpią, czy może stwierdzili, że „transfer pogardy” jest portalowi potrzebny, by podbić odsłony?
Pytanie ważniejsze brzmi: co ta fala hejtu mówi o środowisku „Gazety Wyborczej”? Zamknięta, samopotwierdzająca się bańka, w której każdy wpis musi potwierdzić tezę o „wschodniej ciemnocie”. Gdyby dziś Adam Mickiewicz przepisał „Pana Tadeusza”, uznano by go tam za niebezpiecznego „konserwatystę”. A kiedy ktoś – jak „sergo5” – próbuje bronić rolniczki, która „urodziła siedmioro dzieci”, natychmiast jest zasypywany minusami. To już nie forum publiczne, lecz quasi-sekta, gdzie najważniejsze jest potwierdzenie wspólnej wiary: „wieś głupia, my mądrzy”.

Polityka negatywnego mobilizowania
Nie łudźmy się: tak rozumiany hejt nie jest wypadkiem przy pracy. To część strategii mobilizacyjnej liberalnej sceny – prowokować wstręt wobec „pisowskiej prowincji”, by metropolie ruszyły do urn. Sondaże z ostatnich lat pokazują, że duża część wielkomiejskiego elektoratu głosuje nie „za kimś”, lecz „przeciw PiS-owi”. A PiS utożsamia się z wsią. Im bardziej ktoś pogardzi rolnikiem z Sokołów, tym większe prawdopodobieństwo, że warszawski „creative” poczuje moralny obowiązek oddać głos. Działa? Krótkoterminowo tak. Długofalowo – pogłębia przepaść, której nie zasypią żadne unijne fundusze.
Paradoks polega na tym, że sam Rafał Trzaskowski konsekwentnie unika antywiejskiej retoryki. Gdyby przejrzeć jego wystąpienia z tej kampanii, znajdziemy raczej wątpliwej wiarygodności przesłanie o „jedności” i „wsłuchiwaniu się w głos prowincji”. Tymczasem jego najzagorzalsi kibice właśnie wysadzili tę narrację w powietrze. Bo czym są deklaracje kandydata warte, skoro z tysięcy ekranów płynie przekaz: „krowy mądrzejsze od was, proszę zamilknąć”?
Lekcja dla prawicy – i dla Polski
Co z tego wynika dla szeroko rozumianej prawicy? Po pierwsze, warto pamiętać, że wieś czyta, obserwuje i notuje. Po latach drwin o „moherowych beretach” społeczeństwo przekonało się, jak twardy pancerz zbudowała wokół siebie wspólnota konserwatywna. Jeśli „Wyborcza” i jej fani powtarzają błędy sprzed dekady, to rolą innych mediów jest przypominać, skąd wzięła się owa pancerna niechęć do pseudoelit. Po drugie, polaryzacja karmiona pogardą zawsze kończy się źle – najpierw dla pogardzanych, później dla pogardzających. Angielski Brexit był możliwy m.in. dlatego, że londyńskie „elity” latami śmiały się z „provincials”. Efekt znamy.
Prawo do różnicy zdań jest istotą demokracji; prawo do pogardy – jej zaprzeczeniem. Kto naprawdę pragnie przekonać Podlasie do liberalnego kandydata, powinien zacząć od słuchania, a skończyć z wyzwiskami o „ciemnogrodzie”. Inaczej każdy kolejny reportaż z Jamiołek będzie czymś więcej niż dziennikarską wyprawą: stanie się bronią w wojnie polsko-polskiej. A na wojnie, jak wiadomo, najpierw ginie prawda, zaraz potem solidarność. Tylko że kiedy opadnie kurz, i warszawskie kawiarnie, i podlaskie gospodarstwa dalej będą na siebie skazani. Im wcześniej „Wyborcza” to pojmie, tym lepiej dla wszystkich.
Źródło: Wyborcza.pl - Duży Format, Analiza Portalu TV Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X