Ostre słowa Kowalskiego: Nie dla rekonstrukcji bez praworządności!

W programie „W Punkt” Katarzyny Gójskiej politycy spierali się o zapowiadaną od miesięcy rekonstrukcję rządu Donalda Tuska, która wciąż nie doczekała się realizacji. Dyskusja dotyczyła nie tylko samej zmiany w składzie Rady Ministrów, ale również tego, czy dymisje i nominacje powinien przyjmować ustępujący prezydent Andrzej Duda, czy już nowo wybrany Karol Nawrocki.
Prezydent Duda powinien być twardy
Poseł Janusz Kowalski z PiS nie pozostawił wątpliwości, że ustępujący prezydent Andrzej Duda powinien wykorzystać moment rekonstrukcji do przywrócenia w Polsce praworządności. Według niego, Andrzej Duda nie powinien zgadzać się na rekonstrukcję rządu, dopóki koalicja nie spełni określonych warunków. W ostrych słowach zaatakował premiera Tuska, oskarżając go o łamanie praworządności.
- Ja oczekuję od prezydenta Andrzeja Dudę, żeby nie dokonywał zmian w rządzie, nawet jeśli będzie wniosek od premiera Tuska, ponieważ ten rząd łamie prawo(...). Nie widzę żadnego powodu, aby prezydent Duda w sytuacji, gdy premier Donald Tusk tak wyraźnie łamie Konstytucję, dokonywał zmian(...). Mam nadzieję, że Andrzej Duda zażąda od Donalda Tuska przywrócenia praworządności, a dopiero potem dokona zmian w składzie rządu. Jeśli prezydent Duda dokona zmian w składzie Rady Ministrów, bez realizacji tych żądań, to utraci instrument, który służy przywróceniu praworządności
- mówił Kowalski.
Zmiana jest potrzebna, ale niech będzie skuteczna
Kamil Wnuk z Polska 2050, a więc uczestnika "koalicji 13 grudnia", przyznał, że rekonstrukcje rządów to naturalny element polityki, ale podkreślił, że najważniejsza jest ich jakość, a nie termin.
- Wszystkie rządy, które dotychczas funkcjonowały w Polsce, to w połowie dokonywały rekonstrukcji(...). Te resorty, które gorzej funkcjonowały i słabsi ministrowie, odchodzili(...). Polacy nie są zadowoleni z tego rządu i zmiana jest potrzebna. Nie chodzi o to, kiedy ta zmiana nastąpi, ale o to, aby ona była skuteczna
- ocenił.
Wnuk zwrócił się też do Kowalskiego, apelując o bardziej konstruktywną krytykę:
„Bądźmy państwowi. Krytykujmy, ale tak samo jak nie można kwestionować wyników wyborów prezydenckich, tak niech opozycja krytykuje, ale nie przeszkadza w zmianach w rządzie”.
Blokowanie rządu szkodzi obywatelom
Piotr Kusznieruk z Lewicy stanowczo sprzeciwił się pomysłowi Kowalskiego, argumentując, że paraliż rządu uderzy w zwykłych ludzi.
- Nie można postępować tak, że na złość babci odmrożę sobie uszy. Jeśli ministrowie podadzą się do dymisji, a nie zostaną powołani nowi, to niektóre instytucje utracą uprawnienia do działania(...). Uważam, że rozwiązanie pana Kowalskiego nie jest patriotyczne, ani celowe, bo możemy w ten sposób zablokować wiele ministerstw, które wykonują czynności wspierające obywateli
- przekonywał.
Dodał też, że Lewica nie zgłasza dodatkowych żądań wobec koalicji:
„Lewica jest zadowolona ze swojego status quo w rządzie i nie stawia dodatkowych postulatów. Lewica nie ma agresywnego nastawienia”.
Milas: Ocenimy rząd po efektach
Jolanta Milas z PSL zachowała ostrożność w ocenach, podkreślając, że kluczowe będą realne efekty ewentualnych zmian.
- Tyle się o tej rekonstrukcji mówi, ale nikt jej nie widział jeszcze. Jak będzie, to będziemy mogli po owocach ten nowy rząd oceniać
- stwierdziła.
W kwestii sporu o to, który prezydent powinien zatwierdzać zmiany, Milas była zdania, że nie ma to większego znaczenia:
„Jakie to ma znaczenie, za którego prezydenta ten rząd będzie zmieniany, każdy rząd ma obowiązek współpracować z prezydentem(...)”.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X