Polacy jako pierwsi weszli zimą na Mount Everest. Dziś 41. rocznica tego wydarzenia
17 lutego 1980 r. Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki jako pierwsi zdobyli zimą najwyższy szczyt świata. – Na szczyt wybrało się dwóch inżynierów, bo cały czas liczyliśmy: ile metrów na godzinę robimy w pionie, jak szybko zużywa się tlen i o której możemy być na szczycie – mówił Leszek Cichy
Plan narodowej wyprawy, której celem miało być zimowe wejście na Mount Everest (8848 m n.p.m.) został zatwierdzony w 1977 r. Rok później kierownik wyprawy Andrzej Zawada udał się do Nepalu i Pakistanu po zezwolenie na zorganizowanie wyprawy. Zostało ono wydane 22 listopada 1979 r., a w grudniu Polacy wylecieli w Himalaje.
#Historia | 40 lat temu, 17 lutego 1980 roku, Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki jako pierwsi alpiniści w historii zdobyli zimą najwyższy szczyt świata - #MountEverest (8848 m). 20-osobową narodową wyprawą kierował prekursor zimowego himalaizmu Andrzej Zawada. #góry #TVRepublika pic.twitter.com/oXgzoHmSH1
— Telewizja Republika ???????? #włączprawdę (@RepublikaTV) February 17, 2020
Na początku stycznia 1980 r. ukończono budowę bazy i zakładanie pierwszych obozów. 15 stycznia zespół w składzie: Ryszard Gajewski, Maciej Pawlikowski i Krzysztof Żurek założył trzeci obóz na wysokości 7150 m n.p.m. Kluczowym zadaniem było założenie obozu czwartego powyżej Przełęczy Południowej. Z powodu huraganu i przerwy w akcji górskiej, udało się to dopiero 13 lutego.
Różaniec na szczycie
15 lutego wygasło pozwolenie wydane przez władze Nepalu na atak szczytowy. Po kontakcie przez radio zostało ono jednak przedłużone na kolejne dwa dni. To była ostatnia szansa na zdobycie szczytu.
16 lutego Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy wyszli do góry, spędzając noc na Przełęczy Południowej. – Do ataku szczytowego ruszyliśmy o 7.15, jak już było widno. Wejście na szczyt łatwe nie było, ale było bardzo racjonalne. Ciągle powtarzam, że na szczyt wybrało się dwóch inżynierów, bo cały czas liczyliśmy: ile metrów na godzinę robimy w pionie, jak szybko zużywa się tlen i o której możemy być na szczycie – mówił Leszek Cichy. Następnego dnia ruszyli w kierunku wierzchołka, stając na nim o godz. 14:25. Droga na szczyt była trudna i męcząca. Wielicki zmagał się z bólem stóp, które odmroził podczas wcześniejszych wspinaczek. – Gdyby to nie był Everest, pewnie byśmy nie weszli – mówił później Cichy.
Na dachu świata Polacy zostawili różaniec od Jana Pawła II, drewniany krzyżyk upamiętniający śmierć filmowca Staszka Latałły w czasie wyprawy na Lhotse w 1974 r. oraz termometr rejestrujący temperatury minimalne.