Ulice Londynu patroluje obecnie dodatkowych 300 policjantów. Jest to efekt ubiegłotygodniowej serii napaści z nożem w ręku na ulicach brytyjskiej stolicy. Wzmożona ochrona nie zapobiegła jednak kolejnemu aktowi agresji. Wczoraj uzbrojony 40-latek groził klientom stacji benzynowej.
W weekend porządku na londyńskich ulicach strzegło dodatkowych 300 policjantów. Decyzja burmistrza brytyjskiej metropolii Sadiqa Khana była odpowiedzią na sześć morderstw z użyciem noży i broni palnej, których dokonano w ciągu ubiegłego tygodnia.
Ponadto władze postanowiły utworzyć specjalną grupę ds. ścigania przestępczości, w ramach której 120 ekspertów będzie pracowało nad ograniczeniem tragicznych w skutkach ataków.
Eskalacja agresji wśród młodych osób, które najczęściej należą do młodocianych gangów walczących o terytorium, wywołała falę krytyki pod adresem władz brytyjskiej metropolii.
Wśród zarzutów pojawiły się m.in. uwagi o cięciach w policyjnym budżecie oraz fakt, że policjanci mają niedostateczne uprawnienia w zakresie przeszukiwania obywateli. Brytyjska szefowa MSW Amber Rudd nie odpowiedziała wprost na te zarzuty, zapowiedziała za to, że wkrótce zostaną wprowadzone działania, które powstrzymają agresję na stołecznych ulicach.
Londyn, ma obecnie większy współczynnik morderstw niż Nowy York.
Burmistrz Londynu zapowiedział także, że zaostrzona zostanie kontrola podejrzanych o posiadanie broni białej. Każdy kto zostanie zatrzymany z nożem, ma ponieść tego konsekwencje.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".