Mińsk wciąż pełen migrantów. Ich zachowanie budzi niepokój [WIDEO]
Mimo coraz większych chłodów w centrum białoruskiej stolicy przybysze z Bliskiego Wschodu ciągle są widoczni. Grupy migrantów można spotkać na lotnisku i w Mińsku – w centrach handlowych i przy hotelach.
Sześcioro młodych mężczyzn, rozmawiających po arabsku wchodzi do sklepu z obuwiem sportowym w prestiżowym centrum handlowym. Wszyscy są dobrze ubrani, przede wszystkim – ciepło. Jeden z nich wybiera wysokie buty Nike na grubej podeszwie. Pyta o cenę w walucie, a gdy słyszy odpowiedź, podaje sprzedawcy 110 euro. „Musi pan iść do kantoru” – tłumaczy ekspedient. Czytaj także: Białoruscy pogranicznicy posłali 19-latka na pewną śmierć. Młodzieniec utonąłLukashenko floods Minsk with migrants
— Oleg But (@olegbut52) October 24, 2021
According to numerous reports from our subscribers, the capital of Belarus is directly teeming with illegal immigrants. In the photo - the area near the shopping center "Gallery", where migrants gather constantly. Previously pic.twitter.com/yN8PXV3B8d
Небольшой отчет о поездке в Минск pic.twitter.com/giHZG1RCAg
— Дэйли Минск (@Daily_minsk) October 28, 2021
Cała grupa udaje się na drugie piętro galerii, gdzie w kolejce przy kantorze już stoi 14 bliskowschodnich „turystów” - to tutaj typowy widok w ostatnich miesiącach. Wracają do sklepu i finalizują zakup. „Do lasu jak znalazł” – rzuca sprzedawca po rosyjsku.
There are more & more migrants in Minsk: now they are gathering in the very center of the capital, near the entrance to the shopping center Gallery Minsk. They are waiting to be sent to the border with ????????. Many of them believed Lukashenka & became his hostages. pic.twitter.com/FsUvY1wxEx
— Franak Viačorka (@franakviacorka) October 24, 2021
Migranci, którzy pomimo pogarszającej się pogody, ciągle kręcą się w centrum Mińska, są zadbani i dobrze ubrani. Z powodzeniem można by uznać ich za turystów, chociaż nic nie zwiedzają i mają dość specyficzne marszruty i zainteresowania. Lotnisko-hotel-centrum handlowe, kantor, zakup ciepłej odzieży, i znów taksówka do hotelu.
Доброе утро с беларуско-польской границы. pic.twitter.com/ggjpy6mJFo
— Anatol Minsk ♥️✊✌️ (@n_ma_pag) October 25, 2021
„No, powiem szczerze, że oni mi się nie podobają” – przyznaje pani Maryna, pytana o migrantów. „Kręcą się tu, nie chcę, żeby zostali. Mam nadzieję, że wyjadą” – dodaje.
„Loo-ka-shen-ka? Nie, nie słyszałem o takiej osobie. Nie wiem o Białorusi nic. Do niedawna w ogóle nie wiedziałem nawet, że takie państwo istnieje” – przyznaje jeden z nielicznych mężczyzn o ciemnej karnacji, który zgadza się na rozmowę. W Mińsku mu się nie podoba. Uważa, że jest tu nudno.
Minsk si trova a circa 300 chilometri dal confine con la Polonia. In che modo i cittadini iracheni sono arrivati a Dubai e si sono imbarcati sull'aereo? Come sono arrivati da Minsk al confine polacco? L'Iraq ha cancellato i voli per la Bielorussia. Chissà chi tirava le fila? pic.twitter.com/RZULUtvA6o
— Dorota (@Las_nawraca) October 21, 2021
Śniadzi, brodaci mężczyźni - bo w centrum Mińska widać głównie ich, kobiet i dzieci praktycznie z nimi nie ma – przekonują, że są „turystami”. O swoich planach na najbliższą przyszłość nie chcą opowiadać.
Na lotnisku w Mińsku również ich widać. W różnych dniach i o różnych porach ich liczba zmienia się. Gdy lądują samoloty ze Stambułu czy Dubaju kilko - lub kilkunastoosobowe grupy migrantów zbierają się w wyznaczonych miejscach w hali przylotów lub przed lotniskiem, gdzie następnie oczekują na transport do hotelu. Zazwyczaj nie chcą korzystać z usług przypadkowych lotniskowych taksówkarzy. O innych porach dnia również widać na lotnisku - w różnych jego częściach - oczekujące grupy młodych mężczyzn, ale także rodziny z dziećmi.
Польские пограничники опубликовали видео, где мигранты с беларуской стороны силой пытаются прорваться через границу. pic.twitter.com/eKQQl1J4nU
— Anatol Minsk ♥️✊✌️ (@n_ma_pag) October 20, 2021
W hali odlotów młoda para z trójką małych dzieci czeka na coś. Gdy pytam sprzedawcy w kawiarni, czy przylecieli, czy może czekają na samolot, odpowiada, że „chyba wylatują”. Nie wyglądają na to. Dzieci zdjęły buciki i biegają na bosaka, wyraźnie się nudzą. Ojciec podchodzi do stoiska i językiem gestów prosi sprzedawcę o nalanie wrzątku do termosu.
Na dole w hali przylotów siedzi na podłodze grupa kobiet w długich sukienkach i w chustach na głowach. Najprawdopodobniej to grupa z Syrii. Wyglądają bardziej „tradycyjnie” i znacznie skromniej niż ubrani w zachodnie ciuchy krzepcy młodzianie z centrum Mińska, a także - o wiele biedniej. Kobiety unikają kontaktu wzrokowego. Są też dzieci.
Z kolei z przekazanych Deutsche Welle przez niemieckie władze informacji, opartych na relacjach migrantów, którym udało się dotrzeć do Niemiec, wynika, że na lotnisku część migrantów czeka na transport bezpośrednio na granicę - polską, lub litewską. Inni, którzy wykupili droższy „pakiet usług” – jadą najpierw do hoteli, a transport na granicę odjeżdża już stamtąd. Czasami spędzają w Mińsku po kilka dni.
„Na Białoruś uchodźcy przybywają drogą powietrzną, o czym świadczą pieczątki z mińskiego lotniska. Wcześniej pewne »biuro podróży« w kraju wylotu kieruje do konsulatu Białorusi wniosek o 30-dniową wizę (jeśli taka jest wymagana) w imieniu podróżnego, który wcześniej przelał wymaganą sumę na rachunek depozytowy. Waha się ona od 4 do 12 tys. dol.” – relacjonowała DW.
„Niektórzy uchodźcy mówili niemieckiej policji, że białoruscy pogranicznicy nawet pomagali im przekroczyć granicę – wycinali przejścia w drucie kolczastym lub przy użyciu dronów szukali bezpiecznej trasy” – kontynuuje DW.
Po polskiej stronie granicy migranci używają GPS, by znaleźć osobę, która zawiezie ich dalej na zachód. „To utrudnia działania polskiej straży granicznej, ponieważ nie są prowadzone rozmowy telefoniczne” – wskazano w tekście. Później migranci próbują przejechać przez Polskę niezauważenie, tak, by ich obecność w UE została odnotowana już w Niemczech.
Po niemieckiej stronie migranci robią sobie selfie, które jest dowodem przekroczenia granicy. „Wtedy organizator »podróży« otrzymuje pieniądze z depozytu” – pisze Deutsche Welle.