„Poprosiliśmy grupę żołnierzy o wodę. Wyciągnęli penisy i powiedzieli, że możemy wypić ich mocz” – mówią przebywający na granicy polsko-białoruskiej Kurdowie w rozmowach z „Le Monde”. Francuski dziennik opisuje migrantów jako „mięso armatnie”, którym Alaksandr Łukaszenka atakuje Zachód w odwecie za sankcje nałożone na Białoruś za brutalne represje po sfałszowanych wyborach prezydenckich.
„Mięso armatnie reżimu Łukaszenki, tysiące wygnańców, często irackich Kurdów, zwabionych przez siatki mafijne, po męczarniach poniżenia i złego traktowania są wywożeni na polską granicę” – pisze w czwartek „Le Monde”.
„Rankiem w środę 17 listopada u bram Unii Europejskiej tkwiło jeszcze kilka tysięcy migrantów, którzy dzień wcześniej zostali wypchnięci przez siły białoruskie na granicę z Polską. Ogromna większość irackich Kurdów, uciekających przed złą przyszłością w swoim kraju, została zwabiona w tę piekielną pułapkę po zaaranżowaniu przez Mińsk przepływów migracyjnych z Bliskiego Wschodu do Europy przez Polskę i Litwę” – podkreśla dziennik.
Czytaj także: Kryzys na granicy. MON udostępnił nagranie z aktualną sytuacją w pobliżu Kuźnicy [WIDEO]
- Zostaliśmy schwytani jak bydło – powiedział dziennikarzowi gazety 26-letni Niszan, który przyjechał na Białoruś w grupie 12 osób, w tym dzieci, z irackiego Kurdystanu. „Białorusini zamienili nas w głodne szczury gotowe zrobić wszystko, aby wydostać się z ich pułapki” – dodaje.
- Nie ufaj przemytnikom, którzy sprawili, że uwierzyliśmy w Kurdystanie, że wszystko będzie łatwe. Okłamali nas, sprzedali! - mówi z kolei 27-letnia Sozyar, matka czteromiesięcznego dziecka.