Krajobraz Paryża cierpi. Mieszkańcy pomstują na lewicowego mera

Artykuł
Fot. Twitter/@MichelleMoggio
Krajobraz francuskiej stolicy cierpi w wyniku działań lewicowego mera

Mer francuskiej stolicy robi co może, by przerodzić miasto w ekologiczną i „inkluzywną” metropolię. Cierpi na tym poważnie jej wygląd. Ze znanych parków wykorzenia się drzewa, kwietniki zastępowane są trawnikami, a historyczne dekoracje trafiają do śmietników. Ich miejsce zajmują elementy bardziej nowoczesne, które nie pasują do otoczenia. Ulice są zaniedbane i pozostawione same sobie.

Na łamach The European Conservative Anne Elisabeth Moutet opisuje szkody w estetyce przestrzeni miejskiej, jakich Paryż doświadcza pod rządami kolacji socjalistów i zielonych.  

- Wymazane graffiti cementowe bryły jako podstawa sygnalizacji świetlnej, ciągnące się od Placu Victora Hugo do Bulwaru De la Villett. Zniszczone lampy, ławki, znaki drogowe (…) zaprojektowane przez Gabriela Davioud pomiędzy 1885 a 1881, których reżyserzy filmowi używali, by oddać kwintesencję wyglądu Paryża. Brukowane przestrzenie dla miejskich skaterów zastępujące fontanny i ogrody Trocadero - wymienia mieszkanka stolicy nad Sekwaną

Paryżanka ubolewa także nad tym, że nowa architektura i przedmioty użyteczności publicznej nie współgrają z tradycyjną zabudową, a często rażą sprzecznością. Dla włodarzy nie jest to jednak szczególnym zmartwieniem.

Z przestrzeni miejskiej znikają okazałe kwietniki, zastępowane bardziej korzystnymi dla środowiska trawnikami. W imię ochrony klimatu, zarządcy postanowili obrócić „niezliczone parki, niektóre zaprojektowane przez Napoleona III” w pustkowia.

Poza estetyką Paryża cierpią również mieszkańcy. Aby ograniczyć emisję spalin, wraz z początkiem września 2021 w całym mieście wprowadzono ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę. W tym samym celu zamknięto wiele przejazdów podziemnych, szczególnie pod przepływającą przez Paryż Sekwaną. „Zostały po prostu wypełnione ziemią i uszczelnione asfaltem” - pisze Moutet.

Zadowolony może być jednak elektorat Anny Hidalgo, złożony głównie z postępowej, bogatej młodzieży.

- Kiedy jesteś młody, zdrowy, dzieciaki z przedmieścia przywiozą Twoje zakupy, a filipińska niania zaopiekuje się Twoimi dziećmi, to masz się w porządku! Wsiadaj na rower! - komentuje Moutet.

Jak dodaje „Pani Hidalgo wie, jak hodować sobie elektorat”. To właśnie jej zwolennicy mogą liczyć na mieszkania socjalne, a realizacja potrzeb mieszkańców o innych poglądach schodzi na dalszy plan.

Zmiany, które wprowadza zarząd Paryża, przeprowadzane są w procesie „konsultacji z mieszkańcami”. Korespondentka The European Conservative określa je jako „niezapowiedziane zebrania, które odbywają się w jednej położonych na obrzeżach dzielnic w czasie godzin pracy”. Zapewnia to decyzjom włodarzy pozory demokratyzmu, który w opinii Moutet jest całkowicie fikcyjny. „Mer stale decyduje się na uczynienie naszego życia piekłem”, podsumowuje w imieniu mieszkańców stolicy.

Źródło: PCh24.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy