Koncentracja sił Rosji przy granicy z Ukrainą największa od 2015 r. To „testowanie wytrzymałości”

Artykuł
Ku granicy ukraińskiej przemieszczają się wojska zmechanizowane, artyleryjskie, desantowe i pancerne
Fot. PAP/EPA/ANATOLY MALTSEV

Koncentracja wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą jest największa od 2015 r. – ocenia organizacja Conflict Intelligence Team. Jej analitycy twierdzą, że siły te kierowane są na anektowany Krym i w rejon Woroneża, czyli do regionu sąsiadującego z Ukrainą.

CIT nie dostrzega jednak „jawnych oznak, by w sposób oczywisty przygotowywano się do wkroczenia na Ukrainę” – przekazała niezależna rosyjska telewizja Dożd. Analitycy uważają, że celem przerzucania sił pod granicę jest „testowanie wytrzymałości” administracji prezydenta USA Joe Bidena.

– Uważamy, że wkrótce znane będą ostateczne punkty, do których kierowany jest rosyjski sprzęt, wieziony po rozładowaniu z pociągów w kierunku granicy. Wówczas będzie można w sposób bardziej wiarygodny ocenić liczebność wojsk, na podstawie danych satelitarnych. Niemniej, już teraz można mówić, że podobnej koncentracji wojsk nie widzieliśmy od czasu gorącej fazy wojny na Ukrainie w latach 2014-15 – oświadczył Conflict Intelligence Team.

Oceny CIT są oparte na danych serwisu internetowego gdevagon, który pozwala na obserwowanie tras wagonów kolejowych na podstawie ich numerów. Ogólnodostępne dane nie pozwalają jednak na dokładne określenie liczebności oddziałów.

Ku granicy ukraińskiej przemieszczają się wojska zmechanizowane, artyleryjskie, desantowe i prawdopodobnie również pancerne – zapewnił CIT. Organizacja ocenia, że nie można przerzucania tych sił wyjaśnić np. ćwiczeniami wojskowymi w rosyjskim Południowym Okręgu Wojskowym.

Władze Rosji odrzucają zarzuty o koncentrowanie wojsk przy granicy z Ukrainą. Odpowiadają, że siły rosyjskie mają prawo przemieszczać się po swoim własnym terytorium.

Trwające od 2014 roku walki między siłami ukraińskimi a wspieranymi przez Rosję rebeliantami na wschodzie Ukrainy pochłonęły – jak się ocenia – ponad 13 tys. ofiar śmiertelnych.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy