Stuletni strażnik z obozu Sachsenhausen stanął przed sądem. Twierdzi, że nic nie wiedział
100-letni były strażnik niemieckiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, Josef Schuetz, podejrzany o współudział w zabójstwach 3518 więźniów, oznajmił w niemieckim sądzie, że - jest niewinny - poinformowała w piątek telewizja France 24.
Pytany o swoją pracę w obozie Schuetz powiedział, że absolutnie nic nie zrobił i nie wiedział o tym, co się tam działo. W lutym prokuratura w Neuruppin na wschodzie Niemiec postawiła Schuetzowi zarzuty współudziału w zabójstwach. Zarzuca mu się, że w latach 1942-1945 „świadomie i dobrowolnie” uczestniczył w mordowaniu więźniów obozu.
Schuetz jest też oskarżony o współudział w wymordowaniu przez pluton egzekucyjny radzieckich jeńców wojennych w 1942 roku i zabijanie więźniów przy użyciu Cyklonu B - podaje France 24. Podczas procesu Schuetz pozostaje na wolności, a nawet jeśli zostanie skazany, jest mało prawdopodobne, by trafił do więzienia, zważywszy na jego wiek - ocenia France 24.
Międzynarodowy Komitet Oświęcimski skierował w lutym pod adresem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości zarzut, że od dziesięcioleci nie ściga niemieckich zbrodniarzy. Do sformułowania zarzutu skłoniło Międzynarodowy Komitet Oświęcimski oskarżenie na początku lutego Schuetza i 95-letniej byłej sekretarki niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof. Fakt, że sprawców pociąga się do odpowiedzialności dopiero teraz, jest „porażką i zaniedbaniem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, które trwa od dziesięcioleci” - ocenił komitet.