Gościem red. Aleksandra Wierzejskiego w porannym programie Telewizji Republika był publicysta, historyk Tadeusz Płużański. – Dziś okopali się na tyle, że planują kontrofensywę. Zapowiadają, że będą odwoływali się w kolejnych instancjach sądu, piszą listy do ministrów. Nie zawłaszczam sobie prawa do bycia liderem tej "ruchawki" lecz aktywnie sprzeciwiam się ich praktykom – mówił o strukturach Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
– Szacunek dla munduru przetrwał od czasów dawniejszych. Mamy mnóstwo kombatantów, którzy dopisują sobie różne zasługi do życiorysu. Sami siebie promują do odznaczeń. Są również tacy, którzy mają przeszłość komunistyczną. Można było walczyć w powstaniu warszawskim, lecz później mogła też spodobać się władza komunistyczna, do której dołączano. Mamy się temu nie przeciwstawiać – pytał Płużański.
– Idea Armii Krajowej, hasło "Bóg, honor, ojczyzna", to wszystko gdzieś się pogubiło. Jeśli ktoś był komunistą w czasach PRL, zaprzeczył tym samym ideałom. Jeśli ktoś był w AK, a później przeszedł do PZPR, mamy prawo się oburzać – tłumaczył historyk.
Dekomunizacja Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej
– Ci ludzie (przyp. red. z komunistyczną przeszłością) tam byli od początku istnienia związku. Z biegiem lat zyskiwali coraz większe znaczenie. Dziś przejęli jego stery. Z jednej strony są tam PZPR-owcy, przedstawiciele PRON (Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego), ludzie powiązani z tajnymi służbami PRL – wymieniał.
– Dziś okopali się na tyle, że planują kontrofensywę. Zapowiadają, że będą odwoływali się w kolejnych instancjach sądu, piszą listy do ministrów. Nie zawłaszczam sobie prawa do bycia liderem tej "ruchawki" lecz aktywnie sprzeciwiam się ich praktykom. Jak zacząłem za bardzo pisać o ideach "Bóg, honor, ojczyzna" w Biuletynie AK, zaczęło się to bardzo nie podobać. Przychodzili do mnie starsi panowie, którzy starali się mnie odwieść od takiego podejścia – podsumował Tadeusz Płużański.