W nocy z 15 na 16 października 1946 roku odbyła się egzekucja zbrodniarzy hitlerowskich skazanych na karę śmierci w Międzynarodowym Wojskowym Trybunale w Norymberdze. Tego dnia życie utracili m.in. Joachim von Ribbentrop czy Hans Frank.
Wyroki śmierci podczas Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze zapadły 1 października 1946 roku. Tego samego dnia zaczęto przygotowywać szubienice. Na karę śmierci zostali skazani: Hermann Goering, marszałek Rzeszy, Joachim von Ribbentrop, czyli minister spraw zagranicznych Rzeszy. Feldmarszałek gen. Wilhelm Keitel, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Ernst Kaltenbrunner, szef sztabu Oberkommando gen. Alfred Jodl, komisarz ds. zatrudnienia przymusowego Fritz Sauckel, gauleiter Frankonii i wydawca „Der Sturmera” Julius Streicher, twórca nazistowskich teorii i mentor Hitlera Alfred Rosenberg, generalny gubernator okupowanej Polski Hans Frank, minister spraw wewnętrznych i Protektor Czech i Moraw Wilhelm Frick, oraz główny organizator Anschlussu Austrii Arthur Sayss-Inquart.
Tajemnica śmierci Hermanna Goeringa. Kto podał mu cyjanek?
Tuż przed pójściem na szubienicę, Hermann Goering odebrał sobie życie, zażywając cyjanek. Do dzisiaj nie wiadomo na pewno, kto mu go dał. Pierwszy trop zatrzymuje się przy jego małżonce. Nie jest to możliwe, gdyż ostatnie widzenie miało miejsce 8 października. Strażnicy nie raz przeszukiwali cele skazańców, a także czuwali pod nimi całą noc. W celach było włączone światło i oskarżeni nie mogli dobrze zasnąć. Drugi trop to, że trucizna przyjechała do Norymbergi razem z Goeringiem. Wiadomo dziś, że marszałek i najważniejszy ze skazańców jest narkomanem. Słynne walizki wypełnione narkotykami, zostały mu skonfiskowane. Najbardziej prawdopodobny trop kieruje nas do strażnika marszałka, młodego sierżanta Wheelisa. Goering i Wheelis zaprzyjaźnili się, a Goering, gdy był skazany, podarował mu nawet zapalniczkę z wygrawerowanym logo Trzeciej Rzeszy. Prosił też o pewną przysługę.
Noc z 15 na 16 października. Koszmar powieszonych i ostatnie słowa
Egzekucję rozpoczęto o 1:07 16 października. Pierwszy na szubienicę powędrował Joachim von Ribbentrop. Jego słowa brzmiały: „Niech bóg ma w opiece Niemcy i niech zmiłuje się nad moją duszą. Moim ostatnim życzeniem jest, żeby mój kraj mógł się zjednoczyć i żeby wschód i zachód porozumiały się w sprawie światowego pokoju”. Wilhelm Keitel: „Proszę boga Wszechmogącego o litość dla narodu niemieckiego. Przede mną zginęły dwa miliony żołnierzy, teraz dołączę do moich synów. Oddaje życie za Niemcy”. Kaltenbrunner: „Całym sercem służyłem mojemu narodowi i ojczyźnie. Spełniłem swój obowiązek zgodnie z interesem państwa. Żałuje z ci, którzy nami rządzili w tych trudnych czasach, nie zachowali się jak żołnierze i że popełniono tyle zbrodni, ale nie brałem w nich udziału. Niech żyją Niemcy”. Alfred Rosenberg odparł krótko: Nie, dziękuję.
Hans Frank, który podczas procesu udawał, że nawrócił się na katolicyzm, powiedział: „Spodziewałem się go, zasłużyłem na taki wyrok. Dziękuję za dobre traktowanie w więzieniu. Proszę Boga o miłosierdzie”. Wilhelm Frick odparł krótko: „Niech żyją wieczne Niemcy”.
Julius Streicher, który uważany był za największego żydożercę, oraz gorszego antysemitę od Hitlera, nie chciał iść na śmierć. Strażnicy wyciągnęli go płaczącego, tupiącego i z obelgami na ustach. Ostatnie słowa wydawcy antysemickiej gazety brzmiały: „Szczesliwego Jom Kippur! A teraz w droge do Boga. Bolszewicy powieszają Was wszystkich. Jestem blisko Boga. Zegnaj Adelo, droga małzonko, Heil Hitler”.
Fritz Sauckel na Procesie Norymberskim został wymanewrowany przez umiejętną grę i urzekającą postawę jego szefa Alberta Speera. Pod szubienicą powiedział: „Nie popełniłem żadnej zbrodni. Zawsze chciałem dobrze. Jestem niewinny. Ten wyrok to pomyłka. Niech Bóg ma w opiece Niemcy i zwróci nam wielkość. Niech żyją Niemcy. Niech Bóg chroni moją rodzinę. Heil Hitler”.
Generał Alfred Jodl, który epatował zimnym spojrzeniem i bezrefleksyjnością powiedział: „Śmierć, którą będę musiał za to zapłacić, mimo wszystko na to nie zasłużyłem. Żegnajcie, moje Niemcy”.
Arthur Seyss-Inquart powiedział pod szubienicą „Mam nadzieje, że moja śmierć, będzie ostatnim aktem tej tragedii, jaką była II wojna światowa i że wszyscy wyciągną z niej lekcję, która posłuży do przywrócenia pokoju i porozumienia między narodami. Wierzę w Niemcy”.
Czas egzekucji nazistów. Co się stało z ciałami?
Egzekucja trwała w sumie 103 minuty, ale nie była szybka. Główny kat, sierżant Woods, tak bardzo nienawidził zbrodniarzy, że dla większości z nich zamieścił zbyt krótki lub zbyt długi stryczek. Wojskowi, czyli Keitel i Jodl dusili prawie przez pół godziny, a Julius Streicher, zanim wyzionął ducha, miał zmiażdżoną krtań przez Woodsa.
Woods przechwalał się później ze swojego „osiągnięcia”: „Dziesięciu ludzi w ciągu 103 minut? Szybka robota”.
Po egzekucji na salę wniesiono ciało Goeringa, po czym zrobiono każdemu ciału zdjęcie. Są one dostępne w internecie. Nad ranem spalono ciała zbrodniarzy i rozsypano nad rzeką Izerą.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Napisała do nas lekarz stomatolog: państwo rządzone przez Tuska nie ma z czego dać na ochronę zdrowia