Wojna i Powstanie Warszawskie dało mi tyle pozytywnych rzeczy – mi jako człowiekowi – że nigdy bym się nie zgodziła, żeby tego nie było – mówiła w rozmowie z Piotrem Wężem Danuta Rossman, adiutantka Tadeusza Zawadzkiego, w Powstaniu Warszawskim komendantka w Batalionie „Iwo”.
- To wszystko, czym wówczas żyliśmy: braterstwo, więź, honor, duma, ambicja były żywe, nieudawane - dodała. Przyznała, że przeżyć powstańczych nie zamieniłaby na nic innego. - Człowiek byłby o wiele uboższy, gdyby nie przeżył tych trudnych lat – podkreśliła.
Danuta Rossman zapytana o ocenę sierpniowego zrywu po latach, przyznała, że rozmowy na ten temat były obecne w jej najbliższym otoczeniu. - W rodzinie dużo rozmawialiśmy na temat powstania, bo było wiele głosów, że złożyliśmy zbyt dużą ofiarę krwi, że Czesi zachowali się właściwiej - mówiła. - Ja nigdy nie miałam poczucia, że powstanie było niepotrzebne – stwierdziła, dodając, że czasem warto iść na poświęcenie, żeby coś z tego zostało, nawet coś nieuchwytnego.
Na pytanie, czy żałuje jakiejkolwiek decyzji z tego okresu zdecydowanie odparła, że nie. - Jeśli czegoś żałuję, to tych, których nie ma... - przyznała.
CZYTAJ TAKŻE: