Franciszek: Dobrzy katolicy nie muszą być jak króliki i mieć dużo dzieci

Artykuł
telewizja republika

– Niektórzy uważają, że – przepraszam za język – aby być dobrymi katolikami, musimy być jak króliki. Nie. Rodzicielstwo odpowiedzialne – mówił papież Franciszek.

Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu lecącego z Manili do Rzymu papież nawiązał do nauczania Pawła VI na temat rodziny oraz jego sprzeciwu wobec kontroli urodzeń i uznał go za "proroka" jako autora encykliki "Humanae vitae" o "zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego".

 – Myślę, że liczba trójki dzieci w rodzinie, o której pan wspomniał - to mnie zabolało - to liczba, o której eksperci mówią, że jest ważna dla utrzymania populacji. Troje dzieci na jedną parę. Gdy ta liczba spada, wpadamy w inną skrajność, jak to się dzieje we Włoszech. Słyszałem - nie wiem, czy to prawda - że w 2024 r. nie będzie pieniędzy, aby wypłacać emerytury z powodu spadku populacji. Dlatego słowem kluczowym w odpowiedzi na tę kwestię, słowem, którego Kościół używa cały czas, i ja też, jest odpowiedzialne rodzicielstwo. Jak je osiągnąć? W dialogu. Każda osoba ze swym duszpasterzem poszukuje tego, co oznacza odpowiedzialne rodzicielstwo – mówił papież.

– Wspominałem o kobiecie, która spodziewała się ósmego dziecka, mając już siedmioro urodzonych przez cesarskie cięcie. To jest nieodpowiedzialność. Ta kobieta mogłaby odpowiedzieć: 'Nie, ja ufam Bogu'. Ale patrzcie, Bóg daje nam środki, by być odpowiedzialnymi. Niektórzy uważają, że - przepraszam za język - aby być dobrymi katolikami, musimy być jak króliki. Nie. Rodzicielstwo odpowiedzialne. To jest jasne i dlatego w Kościele są grupy wsparcia dla małżeństw, są eksperci, są duszpasterze, do których można się zwrócić, i jest wiele sposobów, które są dozwolone i które są pomocne – kontynuował Franciszek.

– Inną ciekawą rzeczą w związku z tym jest to, że dla większości ludzi biednych dziecko jest skarbem. Prawdą jest, że także w tej kwestii trzeba być roztropnym, ale dla nich dziecko jest skarbem. Niektórzy mogliby powiedzieć, że "Pan Bóg wie, jak im pomóc" i być może niektórzy z nich nie byliby roztropni, to prawda. Ojcostwo (ma być) odpowiedzialne, ale trzeba też dostrzec hojność tego ojca i matki, którzy widzą skarb w każdym dziecku – stwierdził papież.

Papież wyjaśniał także znaczenie użytego przez siebie określenia „ideologicznej kolonizacji” rodziny, przed czym przestrzegał podczas spotkania w Manili. Podał przykład minister oświaty ze swej ojczystej Argentyny, która 20 lat temu poprosiła o pożyczkę na budowę szkół dla dzieci biedoty. Jak opowiadał, pożyczki tej udzielono, ale w zamian za to wierzyciel zażądał spełnienia warunku, by w szkołach tych był dobry podręcznik, odpowiednio przygotowany z dydaktycznego punktu widzenia. Argentyńska minister zgodziła się, ponieważ bardzo potrzebne były jej pieniądze. Tymczasem, jak wspominał papież, okazało się, że zaproponowano jej książkę z teorią gender. Według relacji Franciszka szefowa resortu była „sprytna” i dlatego zgadzając się na ten podręcznik, załatwiła dla tych szkół także drugi; oba zostały rozprowadzone.

„To jest właśnie kolonizacja ideologiczna – mówił papież – chcą w ten sposób zmienić mentalność”. Franciszek dodał, że w czasie synodu w Watykanie biskupi z Afryki skarżyli się, że niektóre pożyczki udzielane są pod pewnymi warunkami, to znaczy – powiedział – niektórzy korzystają z potrzeb narodu, by realizować swoje interesy kosztem dzieci.

– To samo robiły dyktatury w minionym wieku, to nie jest nowość, weszły ze swoimi doktrynami – stwierdził papież. Przywołał przykład organizacji szkolnych w faszystowskich Włoszech i Hitlerjugend.

– Naród nie może tracić swojej wolności, każdy naród ma swoją kulturę, swoją historię. Kiedy idee narzucane są przez potęgi kolonizatorów, dąży się do tego, by narody straciły swoją tożsamość – mówił Franciszek.

Ze łzami w oczach – relacjonują dziennikarze obecni na pokładzie papieskiego samolotu – Franciszek wspominał swą wizytę na Filipinach, podkreślając, że naród tego kraju bardzo wiele wycierpiał, a jednak nie traci uśmiechu i entuzjazmu.

Papież ujawnił, że planuje także wizytę w Republice Środkowoafrykańskiej i w Ugandzie pod koniec tego roku. Wyjaśnił, że podróż na ten kontynent opóźnia epidemia eboli. Z jej powodu – podkreślił – bardzo ryzykowna jest organizacja wielkich zgromadzeń ludzi.

Franciszek mówił, że ludzie przyzwyczają się do sąsiedztwa luksusu i głodu, tak jak w jego rodzinnym Buenos Aires, gdzie w jednej dzielnicy jest 36 eleganckich restauracji, a niedaleko od nich - baraki biedoty.

Podkreślił, że Kościół powinien dawać przykład, jak rezygnować z „wszelkiej światowości”.

– Przykro widzieć osobę konsekrowaną, człowieka Kościoła, zakonnicę, prowadzących światowe życie. To nie jest droga Jezusa, Kościół Jezusa – oświadczył papież.

Źródło: pap, gosc.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy