Jan Pietrzak: Unia Europejska czy "unia niemiecka"?
Gośćmi redaktora Adriana Stankowskiego w programie "Studio prasowe" na antenie TV Republika byli dziś: Jan Pietrzak (satyryk), Tadeusz Płużański (prezes Fundacji "Łączka") oraz Piotr Grzybowski (redaktor naczelny tygodnika "Niedziela"). Rozmowa dotyczyła prezydencji niemieckiej w UE, a także niedawnego ostrego wystąpienia premierów Polski i Węgier, Mateusza Morawieckiego i Victora Orbana.
– Moim zdaniem ta deklaracja wzmacnia całą Europę. Panowie Morawiecki i Orban występują w imieniu rozsądnej, normalnej Unii Europejskiej. Natomiast większość, zdominowana przez Niemcy, występuje jako zwolennicy „unii niemieckiej” - ocenił Jan Pietrzak.
– Na naszych oczach następuje przekształcenie Unii Europejskiej w unię niemiecką. Polacy mają szczególny obowiązek pilnowania naszego interesu narodowego. Nie dalej bowiem, jak w ostatniej wojnie światowej zginęły miliony Polaków, bo Niemcy tak ćwiczyli na nas swój nacjonalizm - wskazał.
– Wystąpienia premiera Morawieckiego i premiera Orbana są właśnie pilnowaniem tego, aby niemiecki nacjonalizm ponownie nie zdominował Europy, bo wszyscy Europejczycy w takich sytuacjach cierpią. Czas pokaże, że Polacy z Węgrami obronili to, co w Unii Europejskiej najistotniejsze. Mam nadzieję, że inne nacje zauważą to i docenią - podkreślił satyryk.
Redaktor Stankowski zacytował wypowiedź europosła Jacka Saryusza-Wolskiego, który rozmowy z niemiecką prezydencją ocenił jako bezcelowe.
– Pan eurodeputowany Saryusz-Wolski rzeczywiście wypowiedział się w ten sposób i trudno się z nim nie zgodzić. Prezydencja niemiecka jest nam wyjątkowo przykra, wyjątkowo negatywnie do nas nastawiona. Zgadzam się z panem Janem Pietrzakiem, sam nawet powiedziałbym jeszcze mocniej - skomentował Tadeusz Płużański.
– To jest po prostu budowa czwartej rzeszy niemieckiej. Mieliśmy trzy rzesze, teraz budują czwartą. Chcą podporządkować sobie Europę już nie militarnymi, ale gospodarczymi metodami. Do tej pory oczywiście świetnie im to wychodziło w sojuszu z Francją i Rosją. Przykładem jest oczywiście ten nowy pakt Ribbentrop-Mołotow czyli Nord Stream 2 - wskazał historyk.
– Pamiętamy, że kiedy Polacy zaczęli tworzyć alternatywny ośrodek – Międzymorze, wielkie porozumienie państw, to Niemcy na siłę próbowali się tam wepchnąć. Chodziło o to, aby mieć nad tym kontrolę, żeby może w przyszłości to przejąć - ocenił.
– Trochę obawiam się teraz o ten projekt w obliczu nowej administracji amerykańskiej. Oprócz Stanów Zjednoczonych naszym najważniejszym sojusznikiem są państwa tej części Europy Środkowo-Wschodniej. Oby ten projekt był podtrzymywany, oby dalej się rozwijał - dodał Płużański.
– Wracając do wypowiedzi europosła Saryusza-Wolskiego, myślę, że nawet z przeciwnikiem czy wrogiem można dalej rozmawiać. Nie sądzę jednak, aby te rozmowy przyniosły jakiś efekt przy takim nastawieniu Niemców, jakie wyeksplikowała niedawno pani Barley: „Trzeba zagłodzić finansowo Polskę i Węgry”. Przypomnę, że wniosek europosłów PiS został odrzucony, co oznacza, że są „święte krowy” w europarlamencie - wskazał.
Co po niemieckiej prezydencji? To pytanie prowadzący zadał redaktorowi Piotrowi Grzybowskiemu.
– Myślałem o tym wcześniej, wydawało mi się, że Niemcy będą chcieli wykorzystać ostatnie momenty, a ten Blitzkrieg niemiecki będzie realizowany na najbliższe tygodnie, aby ta presja czasu nie dawała możliwości budowania jakichś aliansów, komunikowania się - ocenił naczelny tygodnika "Niedziela".
– Myślę, że też nie wyskoczyliśmy sroce spod ogona. Cały Wyszehrad, jak doliczymy nasze PKB i pozostałych państw członkowskich, to jest to ponad bilion dolarów rocznie. To, że Polska i Węgry pełnią rolę takich liderów V4, też nie jest moim zdaniem przypadkiem. Jesteśmy dwoma największymi państwami w V4 - dodał publicysta.
– Równie ciekawe są te rzeczy, które pójdą z południa Europy. Myślę, że niektóre kraje południowe boją się powiedzieć, co o tym myślą, choć też czują zapewne zagrożenie przed jakąś alimentacją środków unijnych, które mogą przypłynąć do nich, a może też nie - wskazał Grzybowski.