Hanna Gronkiewicz-Waltz wyraźnie zaprotestowała ws. odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie. W przypadku byłej prezydent, za której kadencji oszpecono wiele zabytkowych budowli, takie zachowanie nie dziwi. Zdumiewająca jest jednak sama argumentacja.
– Ten plac powinien pozostać pusty, takie jest moje zdanie. Póki co, jest w mieście i miasto powinno decydować. A odbudowa? Z jakich środków? Przecież miasto nie zafunduje panu marszałkowi sali posiedzeń czy gabinetu. Zwłaszcza, że rząd nie oddał jeszcze 70 milionów za reformę edukacji. [...] Tak kocha Rosję PiS? Z jednej strony ta partia mówi, że trzeba pamiętać, co Niemcy nam zrobili, a z drugiej chce zabudować jedyną pozostałość w centrum miasta, która jest świadkiem II wojny, świadkiem zburzenia tego "nieszczęsnego pałacu, rosyjskiej architektury" – mówiła HGW w telewizji TVN.
Pałac Saski cechował się elegancką, neoklasyczną architekturą - i absurdem byłoby ten styl nazwać "rosyjskim". Owszem, przebudowę budynku zlecił w 1837 r. rosyjski kupiec Iwan Skwarcow, ale dokonano jej według projektu polskiego inżyniera i teoretyka architektury Adama Idźkowskiego, ucznia wybitnego włoskiego architekta Antonio Corazziego (twórcy projektu m.in. Teatru Wielkiego w Warszawie).
Do sprawy na Twitterze odniósł się Krzysztof Wyszkowski.
HGW wczoraj parokrotnie nazwała Pałac Saski budowlą rosyjską sugerując, że jego odbudowa nie ma sensu.
— @KWyszkowski (@KWyszkowski) 30 grudnia 2018
Ta sama HGW broni Pałacu Stalina, broniła Czterech Śpiących i składała kwiaty pod pomnikiem Berlinga.