Zgolił włosy i brwi, by udawać chorego na raka. Śledztwo ws. byłego asystenta Kidawy-Błońskiej

Artykuł
Po śledztwie dziennikarzy Krzysztof M. przyznał, że nie jest chory
Fot. Kancelaria Sejmu

Krzysztof M. to były asystent społeczny posłanki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. W maju wyszły na jaw szokujące fakty związane z mężczyzną. Krzysztof M. udawał ciężką chorobę i wyłudzał od ludzi pieniądze, by móc się "leczyć".

Krzysztof M. miał oszukiwać przez Internet na masową skalę. Na jednym z portali informował o swojej rzekomej chorobie. Twierdził, że jest poważnie chory, a jego rokowania są ciężkie.

Mężczyzna mieszka w Anglii. Szacuje się, że przez rok mógł uzbierać ponad 120 tys. zł na eksperymentalne leczenie w USA.

Krzysztof M. na portalach publikował opis swojej choroby, w który twierdził, że zależy mu na tym, aby walczyć o swoje życie.

- Dzień dobry. Nazywam się Krzysztof. Mam 45 lat. Właściwie od dziecka choruję na różne choroby, z którymi radziłem sobie sam. Tym razem nie jestem w stanie tego robić. Nigdy nie prosiłem nikogo o pomoc i teraz też nie chciałem, ale po długich prośbach bliskich mi osób postanowiłem to zrobić głównie dla nich no i zawalczyć jeszcze raz o siebie - informował.

- Wyczerpałem już wszelkie możliwości leczenia białaczki, która mnie zabija. Chemioterapia ani transfuzja krwi nie pomogły. Koszt terapii opłaca mi strona brytyjska, ale pobyt muszę sfinansować sam. Potrzebna kwota to 6500 funtów (około 30 tys. zł). Z góry dziękuję za każdą pomoc. Krzysztof - zaznaczał.

Krzysztof M. kłamał dziecku w twarz

Podczas śledztwa dziennikarze dotarli do ciotki Natana z Sosnowca, która uważa, że Krzysztof M. nawiązywał kontakt z jej krewnym, aby uwiarygodnić się w sieci.

- Natan nie chce za bardzo rozmawiać z obcymi ludźmi, a tu zgodził się, bo ten „wujek” też jest chory, też go kroją, też miał chemię. On to rozumie, nie ma włosów. Później się okazało, że nie ma włosów, bo je zgolił - opowiada.

Politycy Platformy Obywatelskiej przez długi czas pokazywali się z mężczyzną w kampanii wyborczej oraz promowali go w sieci. Kiedy pojawiły się pierwsze podejrzenia, że Krzysztof M. wyłudza pieniądze, Izabela Leszczyna z PO broniła mężczyzny.

- Krzysiu, nie wolno Ci! Przecież wszyscy tu za Ciebie poręczmy. Ja też zaraz napiszę do zrzutka.pl - zaznaczyła.

Sprawa została skierowana do Prokuratury

Portal postanowił skierować sprawę do do Prokuratury Rejonowej w Wałczu.

- W dniu 31 maja 2021 r. Zrzutka.pl sp. z o. o. skierowała do Prokuratury Rejonowej w Wałczu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu tj. przestępstwa z art. 286 par. 1 k.k. w zw. z art. 270 par. 1 k.k. (oszustwo i fałszerstwo materialne - dop. red.) przez Pana Krzysztofa M. - poinformował serwis Zrzutka na Twitterze.

Krzysztof M. przyznał się do oszustwa

Po śledztwie dziennikarzy obywatelskich Krzysztof M. przyznał, iż nie jest chory. Mężczyzna zablokował dostęp do swoich mediów społecznościowych i napisał krótkie oświadczenie.

- Wiele osób bardzo się zawiedzie, ale muszę napisać prawdę. Leczę się psychiatrycznie. Nie miałem pieniędzy i zbiórki pozwoliły mi przeżyć. Wszystkich przepraszam. Proszę nie atakować mojej rodziny. Czuję się z tym bardzo źle. W miarę możliwości będę oddawał każdą złotówkę - podał.

Małgorzata Kidawa-Błońska zerwała współpracę z Krzysztofem M. od razu po tym, jak fakty wyszły na jaw.
- Natychmiast po otrzymaniu informacji o jego działaniach zdecydowałam o pozbawieniu Pana Krzysztofa funkcji asystenta społecznego - zapewniła wicemarszałek Sejmu.

Źródło: tvp.info

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy